Uwielbiam Pilcha. Sama nie wiem w sumie za co, bo jego książek nie da się określić konkretnie. Są po prostu jakieś. Tak bardzo "jakieś", że nie potrafię się od nich oderwać i pochłaniam je w całości delektując się każdym akapitem, zdaniem, słowem. Pilch ma to do siebie, że porywa do świata swoich opowieści, które snuje na kartach wydanych książek. Tak samo jest w przypadku "Demonów", które przeczytałam w ciągu kilku wieczorów, obrażona na cały świat, gdy musiałam się od nich oderwać. Podobnie jak poprzednio, autor i tym razem zabiera nas w podróż do swoich ulubionych miejsc. Skądś znamy już te scenerie, a i bohaterowie wydają się starymi i dobrymi znajomymi. Tym razem miał to być chyba kryminał, jednak jak zwykle mamy tutaj coś znacznie, znacznie więcej. Autor zasiada z czytelnikiem i gawędzi powoli opowiadając o tym, co wydarzyło się właśnie tutaj. Ma do opowiedzenia bardzo ciekawą historię pełną charakterystycznych postaci i odniesień do rzeczy ?spoza? fabuły. Wielowątkowa akcja pozwala wczuwać się powoli w świat, do którego zaprasza Pilch. A świat ten jest wyjątkowo interesujący i warto go obserwować. To chyba przede wszystkim zasługa specyficznego stylu, którym posługuje się pisarz. Jest groteska, trochę ironii, która trafia w samo sedno jak dobrze wycelowana strzała. To wszystko miesza się z abstrakcyjnymi przemyśleniami i głęboką analizą zdarzeń, które niby banalne, tak naprawdę pokazują coś ze znacznie szerszej perspektywy. Tyle tylko, że przy Pilchu trzeba umieć i patrzeć i słuchać. "Wiele Demonów" jest chyba przede wszystkim o śmierci i przemijaniu. Tylko tak jak zwykle nad prostymi zdarzeniami, które zachodzą przy udziale bohaterów splątanych fabularnie, wisi coś znacznie większego. Tytułowe demony to coś, co popycha nas wszystkich (bo przecież nie tylko fikcyjne postaci z książki) do podejmowania konkretnych decyzji i dokonywania wyborów. Widać w tym wszystkim także nieustanne przemijanie i czas, który upływa i popycha nas na przód. Coś mija bezpowrotnie, jest, żeby zniknąć. Podobnie jak my ? mizerni w tej całej naszej wierze, miłości, nadziei i radościach. Polecam bardzo gorąco, bo Pilch kolejny raz pokazał, że w szufladzie leży naprawdę mistrzowskie pióro.