Trochę rozczarowanie. Spodziewałam się powieści mocniejszej, trzymającej w napięciu, nieco przerażającej. Otrzymałam klasyczną powieść sensacyjną, w której w rolę "detektywów" wcielają się prawniczka i jej zagraniczny kochanek. Thora, prawniczka właściciela nowo otwartego hotelu, Jonasa, przyjeżdża na wyspę w momencie, gdy na plaży popełniono morderstwo. W brutalny sposób ginie architektka pracująca dla Jonasa. Thora odkrywa, że jej mocodawca i ofiara byli kochankami. Gdy sprawy zaczynają się komplikować i ginie również kolejny pracownik hotelu, Thora postanawia na własną rękę rozwikłać zagadkę. Są więc dwa trupy, znalezione w piwnicy starego domu materiały nazistowskie i napis wyryty w jednym z pomieszczeń: "Tata zabił Kristin". I w zasadzie wszystko w tej powieści gra, krok po kroku narrator odkrywa przed nami karty, nic nie "okazuje się" przed czasem, tylko napięcia brak, strachu i duszy na ramieniu podczas czytania :-) A przecież brałam "Weź moją duszę" przekonana, że będzie "Wciągające, niepowtarzalne i emocjonujące" (cytat z okładki):-) Dobrze jest, chociaż miało być jednak inaczej :-)