Dla ludzi mojego pokolenia, czyli trzydziestolatków, lata PRL-u są znane z opowieści rodziców i dziadków o kolejkach, absurdalnych sytuacjach, ogromie absurdów codzienności i sposobach na przeżycie. Zbiór felietonów Jacka Fedorowicza pozwala nam na bliższe poznanie tamtych czasów.
Jacka Fedorowicza chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Znany jest szerokiej publiczności jako dziennikarz, aktor, publicysta, felietonista, satyryk i rysownik. Zapamiętany jako pan okienka, czyli prezenter "Dziennika telewizyjnego" (ja pamiętam jak moi dziadkowie, na czarno-białym telewizorze oglądali ten program.) .
W 1975 roku, czyli w odległej dla nas galaktyce :-) powstał zbiór felietonów, które autor pisał podczas obserwacji codzienności ówczesnej. Na okładce czytamy : "największy antykomunistyczny bestseller wydany za pieniądze komunistów". Już sam ten podtytuł sprawia, że na twarzy pojawia się uśmiech. Dalej jest tylko lepiej.
Recepcja - notabene sympatyczna - przyjęła moją prośbę z pewnym zakłopotaniem i przez dwa tygodnie obiecywała codziennie, że już lada dzień. Potem przyznała, że napraw nie przewidziano. Przestałem nudzić, bo zrozumiałem, że nie chodzi wcale o to, żeby radio grało, tylko żeby było. s. 41
Z tego podzielonego na 16 wątków zbioru, możemy dowiedzieć między innymi się jak wyglądały hotele, restauracje, jak powinno rozmawiać się z władzą (swoją drogą ciekawe czy te mechanizmy zadziałały by w kontaktach z policją dziś? :-) ), jak podpisywać umowy i korzystać z taksówek.
My zawsze będziemy się dziwić, że bilet tramwajowy kupuje się w kiosku z gazetami i jeżeli nie ma kiosku, to nie będzie biletu, a do nabycia domku campingowego potrzebne jest zaświadczenie z miejsca pracy, a nie - logicznie rzecz biorąc - zaświadczenie z miejsca wypoczynku, bo z tym raczej kojarzy się nam camping. s. 59
Jest to rewelacyjna lektura dla osób w każdym wieku. Babcia i dziadek przypomną sobie to co przeżyli. Rodzice wspomną absurdy, a my zobaczymy z przymrużeniem oka, co nas ominęło :-)
Każdy łysiejący blondyn jest w stanie przedstawić zaświadczenie, że jest brodatym brunetem i wszystko jest w porządku, bo blondyn sobie pójdzie, a zaświadczenie zostanie. s. 68
Dodatkowo książka jest wydana z ilustracjami robionymi przez autora, które obrazowo pokazują to o czym czytamy. Polecam każdemu, kto chce się dowiedzieć, jak to wszystko wyglądało i puścić oko do tamtych czasów, bo choć tak w rzeczywistości było, to jednak wszystko wydaje się być żartem.