- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.win odepchnął go i Hagarty wylądował na chodniku z taką siłą, że aż mu szczęknęły zęby. -- Też chcesz popływać? -- wyszeptał. -- Spadaj, dziecino. A potem zrzucili Adriana Mellona z mostu do wody. Hagarty usłyszał pluśnięcie. -- Wynośmy się stąd -- rzekł Steve Dubay. On i Webby szli już w stronę samochodu. Chris Unwin podszedł do barierki i spojrzał w dół. Najpierw zobaczył Hagartyego ześlizgującego się i zsuwającego po zaśmieconym zboczu nabrzeża do wody. Potem zobaczył klowna. Klown jedną ręką wciągał Adriana. W drugiej trzymał pęk balonów. Adrian był cały przemoczony, krztusił się i jęczał. Klown przekrzywił głowę i uśmiechnął się do Chrisa, który zobaczył jego lśniące srebrne oczy i obnażone zęby, wielkie, olbrzymie zęby. -- Jak u lwa w cyrku -- powiedział. -- To znaczy były tak wielkie. -- Potem opowiadał, że widział, jak klown odciągnął do tyłu jedną rękę Adriana Mellona, tak że znalazła się nad jego głową. -- I co później, Chris? -- spytał Boutillier. Był już znudzony tą częścią. Bajki go nudziły, odkąd skończył osiem lat. -- Nie wiem -- odrzekł Chris. -- Bo właśnie wtedy Steve złapał mnie za rękę i wsadził do wozu. myślę, że to mu się wgryzło pod ramię. -- Ponownie uniósł wzrok. Sprawiał wrażenie niepewnego i rozbitego. -- Myślę, że właśnie tak się stało. To wgryzło mu się pod ramię. Jakby chciało go pożreć, rozumiecie. Jakby chciało mu wygryźć serce. 15 -- Nie -- rzekł Hagarty, kiedy w formie pytań przedstawiono mu wersję zdarzeń Chrisa Unwina. Klown nie wyciągał Adea na brzeg, w każdym razie wcale to tak nie wyglądało, a przecież nie był bynajmniej bezstronnym obserwatorem, przyglądającym się całemu zdarzeniu z zaciekawieniem. On po prostu odchodził od zmysłów. Klown -- jak twierdził -- stał w pobliżu nabrzeża, trzymając w ramionach ociekające wodą ciało Adriana. Prawe ramię Adea sterczało sztywno za głową klowna, a twarz klowna rzeczywiście znajdowała się pod jego pachą. Ale on się w niego nie wgryzał. On się uśmiechał. Hagarty widział, jak klown wyglądał zza ramienia Adea i się uśmiechał. Ramiona klowna zacisnęły się i Hagarty usłyszał trzask pękających żeber. Ade krzyknął. -- Popływaj z nami, Don -- rzucił klown, rozciągając czerwone usta w uśmiechu, a potem wskazał ręką w wielkiej białej rękawicy pod most. Balony unosiły się w powietrzu, obijały się o spód mostu -- nie dziesiątki czy setki, ale tysiące -- czerwone, niebieskie, zielone i żółte, a na każdym z nich widniał napis I <3 DERRY! 16 -- Tak, to z pewnością sporo -- powiedział Reeves i ponownie mrugnął do Harolda Gardenera. -- Tyle balonów! -- Wiem, jak to brzmi -- odparł drżącym głosem Hagarty. -- Widziałeś te balony? -- zapytał Gardener. Don Hagarty powoli uniósł obie dłonie do twarzy. -- Widziałem je równie wyraźnie, jak teraz swoje palce. Tysiące balonów. Przysłoniły spód mostu. Falowały nieznacznie, odbijając się to w górę, to w dół. I był jeszcze ten dźwięk. Zabawny, cichy, piskliwy dźwięk. Kiedy ocierały się o siebie. I te sznurki. Las zwieszających się z balonów białych sznurków. Wyglądały jak białe pasemka pajęczyny. Klown zabrał Adea pod most. Widziałem, jak jego ubranie rozsuwało te sznurki na boki. Ade wydawał dziwne dźwięki, jakby się dusił. Ruszyłem za i klown wtedy się odwrócił. Zobaczyłem jego oczy i w jednej chwili zrozumiałem, kto to był. -- Kto to był, Don? -- spytał cicho Harold Gardener. -- To było Derry -- odrzekł Don Hagarty. -- To było to miasto. -- I co wtedy zrobiłeś? -- zainteresował się Reeves. -- Uciekłem, durniu -- odparł Hagarty i wybuchnął płaczem. 17 Harold Gardener miał spokój aż do 13 listopada, następnego dnia John Garton i Steven Dubay mieli stanąć przed sądem okręgowym Derry pod zarzutem zamordowania Adriana Mellona. Potem poszedł na spotkanie z Tomem Boutillierem. Chciał porozmawiać o klownie. Boutillier nie miał na to ochoty, ale kiedy zdał sobie sprawę, że Gardener bez jego drobnej pomocy mógłby zrobić coś głupiego, przystał na to. -- Nie było żadnego klowna, Haroldzie. -- Mamy dwóch świadkó -- To bzdury. Kiedy Unwin zorientował się, że tym razem nie pójdzie mu tak łatwo, zdecydował się rzucić na szalę Syndrom Jednorękiego. ,,To nie my zabiliśmy tego małego biednego pedzia, to był Jednoręki". Hagarty z kolei był w szoku. Stał i patrzył, jak te gnoje mordują jego najlepszego przyjaciela. Wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby zobaczył latające talerze. Boutillier wiedział lepiej. Gardener dostrzegał to w jego oczach i uniki zastępcy prokuratora okręgowego doprowadzały go do białej gorączki. -- Daj spokój -- powiedział. -- Mówimy tu o niezależnym świadku. Nie wciskaj mi kitu. -- Jaki kit? Czy chcesz mi wmówić, że wierzysz w klowna wa
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Promocje: | książki na ekranie, lista bestsellerów wszech czasów |
Kategoria: | horror, klasyka horroru, książki na jesienne wieczory, książki na jesień, książki na lato, książki na podstawie filmów, sensacja |
Wydawnictwo: | Albatros |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Wymiary: | 140x205 |
Ilość stron: | 1104 |
ISBN: | 9788382156843 |
Wprowadzono: | 10.03.2022 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.