Jodi Picoult jest znana z tego, że w swojej twórczości nie unika tematów trudnych, kontrowersyjnych, budzących ogromne emocje analizując je z niezwykłą przenikliwością, a jednocześnie nadzwyczajnym wyczuciem, empatią i wrażliwością. Tak było w przypadku podnoszenia kwestii molestowania seksualnego dzieci ("W imię miłości"), ratowania życia jednego dziecka kosztem drugiego ("Bez mojej zgody") czy wrogości i nietolerancji wobec ludzkiej odmienności ("W naszym domu"). Podobne podejście obserwujemy i wyczuwamy w przypadku najnowszej powieści autorki zatytułowanej "Tam gdzie ty".
Zoe i Max Baxterowie są małżeństwem z dziesięcioletnim stażem, które od lat bezskutecznie stara się o dziecko. Stresująca codzienność, na którą składają się niezliczone wizyty w klinice leczenia niepłodności, a także dwa poronienia oraz narodziny martwego synka zamiast przybliżyć, oddalają małżonków od siebie. Zwłaszcza Maxa sytuacja najwyraźniej przerasta; nie potrafi być wsparciem dla żony i podźwignąć się z nieszczęścia - wnosi o rozwód, wprowadza się do brata i pogrąża się w alkoholizmie. Ogłuszona bólem Zoe radzi sobie nieco lepiej, od załamania ratują ją zajęcia z muzykoterapii, które prowadzi.
Oboje podejmują wysiłek, by ułożyć sobie życie od nowa. Max znajduje pocieszenie w religii i staje się gorliwym członkiem kościelnej wspólnoty. Zoe, nieoczekiwanie dla siebie samej, odnajduje szczęście w ramionach Vanessy, szkolnej psycholog.
W pewnym momencie Zoe i Vanessa zaczynają myśleć o dziecku, jednak niespodziewanie okazuje się, że do wykorzystania zamrożonych zarodków Zoe potrzebna jest zgoda Maxa. Niestety, ultrareligijny były mąż łatwo daje się zmanipulować homofobicznej kościelnej społeczności i w[...]a zaciekłą, bezpardonową walkę o zarodki w sądzie - byle tylko nie trafiły w ręce grzesznego lesbijskiego małżeństwa...
"Tam gdzie ty" jest powieścią zachwycającą swoją wielowymiarowością i mnogością poruszanych kwestii. Autorka podjęła próbę zmierzenia się z wieloma bolesnymi, drażliwymi i bulwersującymi zagadnieniami zasadzającymi się głównie na społecznych uprzedzeniach i stereotypach. Dzięki zastosowaniu narracji pierwszoosobowej i oddaniu głosu głównym bohaterom: Zoe, Maxowi oraz Vanessie, możemy spojrzeć na sprawę związków homoseksualnych oraz adopcji dzieci przez pary jednej płci z różnych perspektyw na zasadzie konfrontacji diametralnie odmiennych światopoglądów. Jaskrawy kontrast pomiędzy paradygmatami ultrakonserwatywnych chrześcijan, zakamuflowanych homofobów wymac[...]ących Biblią jak orężem w nieustającej krucjacie przeciwko wszelkim przejawom odmienności a środowisku homoseksualistów walczących o swoje prawo do szczęścia być może jest miejscami zbyt krzykliwy (przez co odrobinę traci na wiarygodności), ale z pewnością nadzwyczaj wymowny - prawdziwy znak naszych czasów.
Jednak religijny fanatyzm i dyskryminacja płci to nie jedyne kwestie poruszane przez autorkę. Niemniej ważnym i wzbudzającym emocje wątkiem jest problem bezpłodności, bardzo szeroki i pojemny. Mieści w sobie pytania o sens starania się o dziecko za wszelką cenę przeradzające się w obsesję macierzyństwa niszczącą więź między małżonkami, kwestię traumy związanej z kolejnymi poronieniami i utratą dziecka. Wielką zaletą powieści jest to, że autorka przedstawiła te zagadnienia z dwóch różnych punktów widzenia: kobiety opłakującej stratę dziecka, której niezrealizowane macierzyństwo przesłania cały świat oraz mężczyzny zżeranego przez poczucie odtrącenia, bezużyteczności, uciekającego od sytuacji - i od zrozpaczonej żony.
Ogromnym plusem prozy Picoult jest zaprezentowanie przeciwnych stanowisk i argumentów bez podsuwania gotowych odpowiedzi i rozwiązań. Czytelnik musi sam dokonać wyboru, opowiedzieć się po jednej ze stron, zaangażować w podejmowaną tematykę, wczuć w klimat fabuły. Nie sposób pozostać obojętnym, powiedzieć "mnie to nie dotyczy", odciąć się emocjonalnie. Dlatego też powieść Jodi Picoult wywarła na mnie tak wielkie wrażenie; różne punkty widzenia oraz spora wiarygodność psychologiczna i emocjonalna bohaterów, autentyzm i aktualność poruszanych kwestii spełniły wszystkie moje oczekiwania, jakie mam wobec książki predystynującej do miana naprawdę dobrej, mocnej powieści. Oczywiście mogłabym przyczepić się do kilku rzeczy, na przykład nie do końca wykorzystanych wątkach Maxa i Liddy oraz Lucy czy też niezupełnie przekonującej nagłej i gruntownej przemianie duchowej Maxa, jednak jeśli o mnie chodzi, nie wpływają one w znaczący sposób na ocenę książki. Odeprzeć muszę również zarzut zbyt gwałtownie urwanego zakończenia - moim zdaniem jest ono raczej zaletą, ostatnim mocnym akordem powieści, który pozostawia czytelnika sam na sam z kotłującymi się w głowie myślami i emocjami buzującymi w duszy.
Gorąco polecam czytelnikom "Tam gdzie ty" - wyjątkową książkę poruszającą ważne społeczne problemy. Czasem warto skonfrontować własne poglądy z odmiennymi przekonaniami, spojrzeć na dane zagadnienie z innej perspektywy, poszerzyć horyzonty. To wspaniała lekcja empatii i tolerancji, wobec której nie można przejść obojętnie.