To, co uderza już od pierwszych stron, to świetnie oddana atmosfera przedwojennej Warszawy, z jej najciemniejszymi dzielnicami i rządzącymi nimi gangami. Ten klimat podsycają kawiarniane opary papierosowego dymu, biały "proszek", muzyka kapeli Original Dixieland Jazz Band, fokstrot, charleston, tango, kapelusze i wąsiki. Z jednej strony mamy eleganckie dzielnice i drogie lokale, z drugiej ciemne zaułki, biedę i wszechobecne sutenerstwo.
Główny bohater, Ernest Wilmański, były bokser, planuje rozpocząć w Warszawie nowe życie, jednak ratując nastoletnią mamazelę z rąk oprawcy, przypadkowo popada w konflikt z Bannikami, najgroźniejszymi warszawskimi przestępcami. Jest wyrazisty, niejednoznaczny, a do tego posiada tajemniczą przeszłość.
Poznajemy również Elizę Zarzeczną, świeżo mianowaną posterunkową w nowo powstałym oddziale kobiecej policji. Jest odważna, pewna siebie, oddana swojej pracy, jednak spotyka się z niezrozumieniem i ignorancją ze strony swojego dowódcy. Dostaje za zadanie zwerbowanie Ernesta oraz wykorzystanie jego wpływów do zlikwidowania gangów rządzących Warszawą. Jak będzie wyglądała ich współpraca? Wzajemne kłamstwa i wykorzystywanie dla własnych celów - co może z tego wyniknąć? Czy tak różni osobowościowo, będą w stanie się dogadać? Powiem Wam tylko, że dzięki nim poczułam dreszczyk emocji...
"- Najgroźniejsze uderzenie nadchodzi z kierunku, którego się nie spodziewasz - rzuciła.
- Tak powiedział mi kiedyś Wilmański.
- Miał na myśli walkę bokserską.
- Walka to walka. Każda rządzi się takimi samymi prawami."
Trudno tu szukać dobrych charakterów. Każdy z nich ma na swoim koncie mniejsze lub większe przewinienia, ale to sprawia, że wydają się prawdziwi, autentyczni. Wraz z nimi cierpiałam i dopingowałam im. Niejednokrotnie zaskakiwali mnie nagle zmieniając front działania.
Mróz zaserwował nam opowieść o gangach, handlu żywym towarem, walce z narkotykami, sytuacji kobiet po pierwszej wojnie światowej, o nastrojach społecznych i o formowaniu policji kobiecej. Fabuła została przemyślana, a wątki sprawnie poprowadzone. Akcja trzyma w napięciu od samego początku i nie opuszcza aż do samego końca. Intryga goni intrygę, nie dając nam chwili oddechu. Niemal czułam na karku oddech śmierci. Tu każdy rozdział kończy się w sposób taki, że natychmiast chcemy wiedzieć co dalej. A gdy już myślimy, że coś wiemy, następuje niespodziewany zwrot akcji. A co do zakończenia, to powieść urywa się nagle, pozostawiając niezamknięte wątki. Liczę na ciąg dalszy tej historii. A może przyjdzie nam dopowiedzieć sobie samej ciąg dalszy...
"Świt, który nie nadejdzie" to prawdziwa gratka dla miłośników kryminału retro. Odważycie się wyruszyć w przestępczy, ale jakże klimatyczny świat przedwojennej Warszawy? Ja odważyłam się i nie żałuję.
...