Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Przyjaciółka   Książka 37,28 zł
Paderborn Langer Tom 2   Książka 32,93 zł
Tajemnica domu Uklejów   Książka 37,49 zł

Światło, które utraciliśmy

książka

Wydawnictwo Otwarte
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

"Nauczyłeś mnie, że zawsze trzeba szukać piękna. W ciemności, w ruinach potrafiłeś odnaleźć światło. Nie wiem, jakie piękno i jakie światło teraz odnajdę. Ale spróbuję. Zrobię to dla ciebie. Bo wiem, że ty zrobiłbyś dla mnie to samo".

Lucy i Gabe poznali się 11 września 2001 roku. Gdy wieże WTC runęły, a pył przykrył Nowy Jork, zrozumieli, że życie jest zbyt kruche, by przeżyć je bez pasji i emocji. I zbyt krótkie, by nie być razem.
Wkrótce jednak Gabe postanawia przyjąć pracę reportera na Bliskim Wschodzie i wtedy wszystko się zmienia. Lucy dowiaduje się o jego decyzji w dniu, w którym produkowany przez nią program telewizyjny zdobywa nagrodę Emmy. Dzień jej triumfu staje się też dniem, w którym coś nieodwracalnie się kończy. W kolejnych latach Lucy będzie musiała podjąć niejedną rozdzierającą serce decyzję. Czy pierwsza miłość okaże się też ostatnią?
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Otwarte
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 05.07.2017

RECENZJE - książki - Światło, które utraciliśmy

4.6/5 ( 14 ocen )
  • 5
    10
  • 4
    3
  • 3
    0
  • 2
    1
  • 1
    0

Smooky - subiektywnie

ilość recenzji:58

brak oceny 12-09-2017 12:19

Nie ukrywam, że miałam wysokie oczekiwania względem tej powieści. Po tak mocno nagłaśnianej premierze osadzonej w świecie wojny i w czasie jednej z największych tragedii, jaka dotknęła Stany Zjednoczone, spodziewałam się mocnej historii, z wyrazistymi bohaterami i emocjami, które mnie pochłoną, ale czy tak się stało?

[...] Ta historia pokazuje jedno, że prawdziwa miłość istnieje, ale nie jest ona prosta. Pomimo kilku irytujących elementów i pewnych niesnasek uważam, że Światło, które utraciliśmy to udana powieść. Przejmująca, dojrzała i autentyczna historia o życiu. O szczerej, ale trudnej miłości, o stracie, bolesnych rozstaniach, rozpaczy, zagubieniu i nadziei. Piękna, a jednocześnie bardzo smutna opowieść o decyzjach mających wpływ na dalsze życie, o straconych szansach, popełnianych błędach, konsekwencjach i trudnych wyborach. To opowieść, której zakończenie złamie niejedno serce i z pewnością wyciśnie potoki łez, więc zapas chusteczek jak najbardziej wskazany.
Co najważniejsze autorka nie lukruje swojej powieści. Nie pokazuje, że miłość ma moc uzdrawiania, że jest w stanie pokonać każdą przeszkodę, zmienić człowieka i wszystko przezwyciężyć, a zakochani zawsze i bez względu na wszystko odnajdą do siebie drogę. To opis prawdziwego życia, otoczonego rutyną i codziennymi obowiązkami, ale również opowieść o realnej miłości, która boli. W tej chwili jestem w stanie nawet zaryzykować stwierdzenie, że Światło, które utraciliśmy w zamyśle pisarki miało być historią, którą tak naprawdę każdy z nas mógłby opowiedzieć przy butelce wina najbliższemu przyjacielowi. Jill Santopolo wywleka bowiem na światło dzienne głęboko skrywane przez większość z nas uczucia. Żale, obawy, tęsknoty i poczucie, że przegapiliśmy w życiu coś ważnego. Na naszych oczach otwiera zapomniane dotąd, zakurzone, podniszczone pudełko i podnosi wieko, pozwalając by emocje, zapomniane marzenia i życiowe porażki wypłynęły na powierzchnię i zderzyły się z rzeczywistością. W swojej powieści podkreśla co naprawdę się liczy, jak niesamowicie ważne jest słuchanie partnera, pokazuje prawdy na temat życia, a nie tylko suche mądrości, które nijak się mają do codzienności i w żaden sposób nie da się ich przełożyć na praktykę. To właśnie dzięki tym, zdawać by się mogło, nieznaczącym szczegółom Jill Santopolo stworzyła powieść, która po prostu trafia do czytelnika i przemawia do niego...

http://www.smooky.pl/2017/09/66-swiato-ktore-utracilismy-jill.html

raven-and-books.blogspot.com

ilość recenzji:67

brak oceny 27-08-2017 17:18

Książka została napisana narracją drugoplanową, co nie jest zjawiskiem dość częstym w literaturze, a przynajmniej jeżeli chodzi o moje doświadczenia. Lucy, czyli główna bohaterka zwraca się do swojego ukochanego Gabe?a. Oboje są w sobie szaleńczo zakochani i planują wspólną przyszłość, jednak los postanowił inaczej. Światło, które utraciliśmy podejmuje ciężki temat: ?Miłość czy marzenia??. Nie zawsze można połączyć jedno z drugim. I tak jest w przypadku Lucy i Gabe?a. Bohaterowie zatraceni w swojej pracy próbują odnaleźć szczęście i ułożyć sobie życie na nowo, lecz nie przychodzi im to łatwo. Ich drogi są usłane wieloma problemami. Światło, które utraciliśmy to przepiękna książka opowiadająca o sile miłości i o tym, jakie trzeba pokonać trudy, aby do niej dotrzeć. Nieustanna walka, ciężkie wybory i nie lada dylematy to zjawiska, które stanowią tło dla tej powieści. Historia dwójki ludzi, którzy pomimo oddzielnych dróg życiowych nadal żywią do siebie wielką miłość to właśnie hasło przewodnie Światła, które utraciliśmy. Nie jest to kolejne nudne ?romansidło? i nie ma tu szczęśliwego zakończenia, bo ta książka zawiera również żal, smutek i głęboką rozpacz, lecz jedno jest pewne - w taką miłość chce się wierzyć!
Może książka ta nie jest za wybitna i na pewno nie jest cudownym odkryciem, ale czyta się ją naprawdę lekko i moim zdaniem jest to dobra lektura, która pozwoli się zrelaksować i pomarzyć trochę o prawdziwej miłości.

Dlatego myślę, że niektórym Paniom może spodobać się jak najbardziej!

Tysiąc Żyć Czytelnika

ilość recenzji:24

brak oceny 24-07-2017 20:37

...l

Najpierw chyba chciałabym omówić sprawy dotyczące stylu pisania, bo zdecydowanie łatwiej będzie od nich zacząć. Po pierwsze jeśli chodzi o narrację, to książka została napisana w drugiej osobie liczby pojedynczej. Bardzo podobnie to wygląda do sposobu pisania listu - Lucy jest jedynie jego nadawcą, za to odbiorcą jest Gabe, czyli Ty, Czytelniku. Tak, w tej książce masz szansę naprawdę się wcielić w jednego z bohaterów. Używane są zwroty jak "powiedziałeś", czy "napisałeś", więc naprawdę łatwo jest sobie wyobrazić daną sytuację.
Drugą sprawą jest fakt, że rozdziały są króciuteńkie. Czasem potrafią trwać stronę, czasem są na dwóch, jednak zdarzają się też normalnej długości. Cała książka ma ich w sumie 80, czyli statystycznie rozdział ma 4 strony. Mnie to trochę przeszkadzało, bo nie mogę robić czegoś i zrobić sobie przerwy na jeden rozdział - potrwa ona może z dwie minuty, a ja przez tak krótki czas nie jestem w stanie chociażby się wciągnąć w treść. Wiadomo, można czytać więcej, jednak dla niektórych może to być z lekka mniej komfortowe niż normalnie.

Podczas czytania naprawdę warto się zacząć zastanawiać nad naszymi marzeniami. Z jednej strony nikt z nas nie chce wylądować pod mostem, z drugiej podążanie ślepo za karierą, a nieprzywiązywanie większej uwagi do osób, które kochamy może mieć większe znaczenie niż przypuszczaliśmy. Moim zdaniem powinniśmy znaleźć swój "złoty środek" i przywiązywać tak samo wiele uwagi do nauki, jak i do osób, z którymi życie nam mija. Książka w dobry sposób zwraca uwagę na to, jak planujemy swoje życie. Dzięki niej w łatwy sposób możemy zacząć się zastanawiać, gdzie tym razem zrobiliśmy błąd. Uświadamia ona, że życie jest krótkie, więc tylko korzystając z niego garściami, uda nam się być szczęśliwym. Tak, popłakałam się w trakcie czytania, popłakałam się w trakcie przemyśleń. Jednak wiem, że było warto.

Maadziuulekx3

ilość recenzji:175

brak oceny 21-07-2017 18:34

Rozum i serce konkurują między sobą od zawsze. Rozum nie pozwala sercu dojść do głosu, chłodno ocenia każdą sytuację, podpowiada najlepsze w życiu rozwiązanie. Serce natomiast trzepocze w piersi na widok ukochanego, rozum zostaje odepchnięty na dalszy plan, liczą się tylko emocje, motylki w brzuchu i myśl, że to miłość na zawsze. Czym należy się w życiu kierować? Co jest lepsze? A jeśli źle podejmie się decyzję? Zamiast posłuchać rozumu posłucha się serca i na odwrót? Jakie będą tego konsekwencje? I czy będziemy wtedy naprawdę szczęśliwi?

Przez internet przetoczyła się fala zachwytów nad książką ,,Światło, które utraciliśmy. Gdzie nie spojrzałam pojawiały się o niej wzmianki, recenzje, masę zdjęć na Instagramie. W pewnym momencie postanowiłam sprawdzić, czy szum wokół tej lektury jest zasłużony. Zaczynając przygodę z książką nie nastawiłam się na jakieś wybitne arcydzieło i dobrze, bo powieść nie powaliła mnie na kolana, ale była to dość udana opowieść, którą przeczytałam.

Większość osób twierdzi, że to opowieść o utraconej miłości. Dla mnie była to historia o tęsknocie za wymarzonym związkiem, który zrodził się w głowie głównej bohaterki. O porównywaniu dwóch osób między sobą, nie dostrzeganiu codzienności tylko rozpamiętywaniu przeszłości, która na dobre się nie rozpoczęła, ciągłe pretensje, żal za utraconym nierealnym życiem, niekończące się wyrzuty. Innymi wątkami były też kariera, wysokie aspiracje, ciągłe dążenie do ideału jest ważniejsze od uczucia drugiej osoby.

Poznajemy Lucy i Gabea których losy pewnego dnia się krzyżują. Niestety nie na długo. Miłość na zawsze pękła jak bańka mydlana. Pojawia się czarna rozpacz, żal i niedowierzanie. Ciągłe powracanie do tego, co było jeszcze bardziej komplikują i tak marną sytuację. Gdy wszystko w końcu zaczyna się układać i pojawia się ktoś nowy, powraca mężczyzna, który skradł serce Lucy w całości. Pojawiają się wątpliwości, porównywanie i chęć zmiany. Co postanowi kobieta?

Momentami nie potrafiłam zrozumieć jej postępowania. Kręciłam głową z niedowierzaniem, gdy podejmowała takie, a nie inne decyzje. Czasami byłam zła za jej postępowanie, nie raz chciałam nią mocno potrząsnąć, by w końcu nie raniła siebie i innych. Jednak przed przystąpieniem do napisania tej recenzji natrafiłam na ciekawy cytat: ,,Jeśli się pozna smak prawdziwej miłości, człowiek nie jest w stanie odpychać się produktami zastępczymi. Choćby nawet doznał tego szczerego uczucia tylko przez chwilę, będzie do niego tęsknił i całe życie go szukał i wtedy spojrzałam na główną bohaterkę bardziej przychylnym okiem. To ruszyło moje serducho i lekturę zaczęłam oceniać pod innym kątem.

Plusem lektury jest sposób przedstawienia narracji. Pierwszy raz spotkałam się z tak przedstawioną historią. Czułam się jakby Lucy siedziała na wprost mnie i opowiadała o swoim życiu, przeżyciach, emocjach przy gorącej herbacie. I chyba ten fakt zatrzymywał mnie w miejscu i nakazywał czytanie. Książkę mogę polecić innym. Jest lekka, skłania do refleksji, do zastanowienia się nad tym, co jest w życiu najważniejsze, na co warto zwracać uwagę i nie tylko. Lektura znajdzie wielu miłośników.

Ewelina Nawara www.myfairybookworld.blogspot.com

ilość recenzji:110

brak oceny 21-07-2017 11:46

Zamach terrorystyczny na Word Trace Center miał wpływ na życie wielu osób. Ci, którzy zginęli, pozostawili swoich bliskich w żałobie, jednak miało to wpływ także na ludzi, którzy nie byli bezpośrednio związani ze zmarłymi. Wielu ludzi właśnie po upadku wież dowiedziało się, co chcą robić w życiu. Lucy i Gabea poznajemy w dniu zamachu na WTC, patrząc na wydarzenia, które miały miejsce tak blisko nich, odkrywają, co w życiu jest ważne, zaczynają rozumieć, że życie należy przeżyć tak, jak tego pragniemy, bez oglądania się na innych. Ich losy nie są proste, w końcu życie nigdy takie nie jest, jednak ich historia daje nam bardzo ważną lekcję. Jaką? Przeczytajcie sami.

Jill Santopolo zdecydowała się na formę listu/pamiętnika, którego narratorką jest Lucy. Zwraca się ona w swojej opowieści bezpośrednio do Gabea, opisując wszystko co spotkało ją od momentu ich spotkania. Taka forma ma swoje plusy i minusy, jednak dzięki prostemu językowi czytało się ją szybko i przyjemnie. Postacie Lucy i Gabea są jednocześnie różne i tak bardzo do siebie podobne. Z jednej strony mamy Lucy - silną, zdeterminowaną kobietę, która jest gotowa oddać wszystko dla Gabea, wszystko poza swoim największym marzeniem. Z drugiej strony jest Gabe - piękny i wrażliwy mężczyzna, który zagarnia dla siebie całą uwagę, pochłania wszystkich wokół, tak samo jak Lucy pragnie zrealizować swoje marzenia. Będąc razem żyją intensywnie, celebrując chwile, jakby już wtedy przeczuwali, że to wszystko się wydarzy.

(...) czuję się, jakbyś była moją gwiazdą, moim słońcem.
Twoje światło, twoja siła przyciągania...
Nie potrafię wyrazić, ile dla mnie znaczysz.
- Nazwałabym nas podwójną gwiazdą (...)
orbitujemy wokół siebie.

Nie będę wspominać o drobnych niedociągnięciach tej książki, bo one naprawdę nie mają wpływu na jej odbiór. Czytając Światło, które utraciliśmy bardzo zżyłam się z bohaterami, zastanawiałam się co ja zrobiłabym na ich miejscu. Każdy człowiek, którego spotkamy, może mieć znaczący wpływ na nasze życie. To samo ze zdarzeniami, których jesteśmy świadkami, jedne bardziej, inne mniej wpływają na to, jaką drogą podążymy w życiu. Lubię myśleć, że nasze losy nie są z góry zaplanowane przez siłę wyższą, że każdy nasz wybór, każda osoba, z jaką się zwiążemy, ma wpływ na to, co wydarzy się w naszym życiu. Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest z miłością? Czy na świecie jest tylko jedna, jedyna osoba nam przeznaczona? Ten/ta jedyny/a dzięki któremu nasze życie stanie się lepsze? Taka osoba, do której serce będzie się wyrywać niezależnie od tego, co się wydarzy? Czy przysługuje nam LIMIT na miłość? Czy możemy w życiu doświadczyć tylko jednej miłości tak silnej, porywającej i nieskończonej?

Światło, które utraciliśmy to książka, którą naprawdę przeżyłam. Miałam wrażenie, że towarzysze bohaterom podczas wszystkich wydarzeń, że jestem świadkiem ich wzlotów i upadków. Pomimo niedociągnięć jest to wspaniała powieść o miłości, przeznaczeniu i życiu. Jill Santopolo zafundowała mi wzruszającą podróż pokazującą prawdę o uczuciach, których doświadczamy w życiu. Decydując się na lekturę tej książki, nie zapomnijcie o chusteczkach, mi były potrzebne...

Bardzo gorąco polecam tę książkę!

Czasami miłość to za mało.....

Sheti

ilość recenzji:463

brak oceny 13-07-2017 18:38

Lucy i Gabe poznali się dokładnie 11 września 2001 roku podczas zajęć z literatury. To właśnie wtedy do ich sali wpadła asystentka profesora prowadzącego seminarium na temat twórczości Shakespeare?a, oznajmiając, że samolot terrorystyczny wleciał w jedną z wież WTC. To wtedy po raz pierwszy się do siebie zbliżyli. To wtedy ludzie zrozumieli, jak ulotne jest życie. To wtedy Lucy stała się światłem Gabe?a, a on osobą, która prześladowała ją przez całe życie. Jednak ich związek nie trwa zbyt długo, ponieważ każde pragnie podążać za swoimi marzeniami. Lata mijają, jednak ich znajomość trwa nadal ? ale nie wygląda tak, jak oboje by tego pragnęli.
Pierwszym, co mnie urzekło w tej powieści, był bezbłędny język autorki. Ta historia jest opisana w tak bajkowy, niesamowicie piękny sposób, że ciężko się było od niej oderwać, choć chwilami miałam ochotę rzucić nią o ścianę. A właściwie nawet nie samą książkę, a po prostu główną bohaterkę. Rozwój wydarzeń poznajemy z perspektywy Lucy, w formie opowiadania i jej wspomnień. Są one przedstawiony w taki eteryczny, pełen melancholii sposób, ale zdecydowanie jest to ogromna zaleta tej pozycji. Jest po prostu piękna. Pięknie napisana, choć sam motyw przewodni jest dobrze znany, wręcz oklepany. Jednak wierzcie mi, Jill Santopolo pisze po prostu przecudownie, tak delikatnie, emocjonalnie, zgrabnie i majestatycznie.
Jednak dlaczego miałam ochotę rzucić główną bohaterką o ścianę? Bo wiecie, ja nigdy nie zachowywałam się do końca jak typowa kobieta, nigdy nie rozumiałam całkowicie tej kobiecej logiki. A Lucy właśnie jest taką typową dziewczyną, która zakochuje się w przystojnym chłopaku i myśli, że już zawsze będzie cudownie i idealnie. Jednakże związek to tak naprawdę jeden wielki kompromis i wspieranie się nawzajem. To dwie osoby, które powinny czuć się cudownie razem, ale powinny też móc się spełniać w tym, co robią w życiu. Ich marzenia nie zawsze muszą być spójne, i tak też jest w tym przypadku. Uważam jednak, że Lucy nie miała prawa żądać od Gabe?a tego, czego zażądała. Powinna mu pozwolić się realizować, tak jak i on powinien pozwolić Lucy spełniać jej marzenia. Może było im po prostu nie po drodze, a może poszli na łatwiznę? Bo gdyby naprawdę chcieli, to by wszystko pogodzili. Nie da się jednak zaprzeczyć temu, że stali się dla siebie ważni. Bardzo ważni. I choć każde poszło w swoim kierunku, to nigdy nie mogło zapomnieć o tym drugim.
Akcja powieści rozgrywa się na przestrzeni kilku lat, ale jest napisana bardzo płynnie, w niesamowicie plastyczny sposób. To takie uroki życia codziennego, wzloty i upadki, podejmowanie trudnych decyzji, spełnianie marzeń, tworzenie swojej listy priorytetów. Ta książka pokazuje, że nie zawsze wszystko jest tak idealne, jak to sobie wyobrażamy. Czasem, pod wpływem euforii, wszystko widzimy przez różowe okulary, a po pewnym czasie, gdy emocje opadają, przytłacza nas szarość rzeczywistości. Oczywiście może ona być nadal piękna, ale pojawia się to pewne zachwianie, że nie wszystko jest tak, jakbyśmy chcieli. Czasami musimy walczyć ? nie tylko z przeciwnościami losu, ale i z samym sobą. A taka walka jest chyba najcięższa do stoczenia.
Czy mam prawo oceniać Lucy albo Gabe?a? Chyba nie. Sama nie wiem, jak zachowywałabym się na ich miejscu. Czy faktycznie łączyła ich miłość? Czy było to tylko chwilowe, nie do końca zrealizowane zauroczenie, które przez ten niedosyt parło ich ku sobie przez kolejne lata, choć każde układało sobie życie u boku innej osoby? Piękne jest to, że spełniali swoje marzenia, smutny natomiast jest fakt, że nie robili tego razem. Gdzieś tam ich losy się przeplatały, na pewno mieli siebie w myślach, może nawet w sercach, ale może po prostu nie było im pisane być razem? Choć kto wie, jak potoczyłaby się ich historia, gdyby oboje podjęli inne decyzje albo dali dojść do głosu również rozsądkowi, a nie tylko nagłym emocjom.
Choć rzadko sięgam po takie powieści romansowo-obyczajowe, tak śmiało stwierdzam, że Światło, które utraciliśmy jest naprawdę piękną powieścią. Może chwilami ulegałam irytacji, ale doskonale wiem, że tak właśnie wygląda życie. Jednak język autorki jest po prostu przecudowny, dlatego tę książkę czyta się tak dobrze. Sama historia na swój sposób wciąga, choć chwilami bieg wydarzeń łatwo jest przewidzieć, podobnie jak zakończenie. Ale nie to jest najważniejsze! Najważniejsza jest ta atmosfera, ta emocjonalność. Przede wszystkim to właśnie dla tych dwóch elementów warto się zapoznać z tą powieścią. Jestem przekonana, że urzeknie ona wiele czytelniczek!

...

Red Girl Books Recenzje

ilość recenzji:1

brak oceny 10-07-2017 11:38

Przykro mi! Nie będę oryginalna i ja również rozpocznę swój wpis od tego cudownego cytatu, który jest tak smutny, ale pokazujący siłę miłości do drugiego człowieka. Miłości tak silnej, że nawet czas nie wymazał jej z serca i z duszy.

Nauczyłeś mnie, że zawsze trzeba szukać piękna. W ciemności, w ruinach potrafiłeś odnaleźć światło.
Nie wiem, jakie piękno i jakie światło teraz odnajdę. Ale spróbuję. Zrobię to dla ciebie. Bo wiem, że ty zrobiłbyś dla mnie to samo.

Nowy Jork, 11 września 2001 roku. Samolot uderza w jeden z wieżowców na World Trade Center. Wtedy media nie działały tak sprawnie jak dziś, wiadomości nie dochodziły tak szybko. Telefony nie pękały od powiadomień z facebooka i twittera.
Dla wielu ta tragedia była końcem wszystkiego. Dla innych zwrotnym momentem w ich życiu. To wtedy niektórzy uświadomili sobie, że pragną żyć. Zaczęli cenić każdą chwilę i robili coś, na co wcześniej brakowało im odwagi.Wyznawali sobie miłość, pobierali się, a nawet poczęli w tym dniu dziecko. Ludzie zrozumieli, że życie mają tylko jedno i trzeba je dobrze wykorzystać.

To tego pamiętnego dnia drogi Gabriela i Lucy się spotkały.
Wraz z grupką studentów postanawiają wejść na dach budynku, aby na własne oczy zobaczyć ogrom tragedii. Wśród dymu i ognia Gabe i Luzy całują się po raz pierwszy.

Wraz z końcem studiów ich drogi się rozchodzą. Spotykają się ponownie rok później na urodzinach Lucy. Ich związek rozkwita, ale nic nie trwa wiecznie. Na ich życiu kładzie się cień.
Gabe z dnia na dzień postanawia przyjąć propozycję pracy na Bliskim Wschodzie. Lucy dowiaduje się o jego decyzji w bardzo ważnym dla siebie dniu. Chociaż zdaje sobie sprawa, że ta praca to spełnienie marzeń jego ukochanego to i tak nie potrafi pogodzić się z tym, że tak łatwo zrezygnował z ich wspólnego życia.

Czy Lucy stanie na nogi?
Czy zdoła się wyleczyć z miłości do fotografa?




"To właśnie miłość. Sprawia, że człowiek czuje się nieskończony i niezwyciężony, jakby cały świat stanął przed nim otworem. Niestraszne mu żadne przeszkody, a każdy dzień jest pełen cudów. Może dzieje się tak wtedy, kiedy otwieramy się na innych i wpuszczamy ich do naszego wnętrza. A może głęboka troska o ukochaną osobę sprawia, że serce się rozrasta."

W naszym życiu często stajemy przed trudnymi wyborami, które zaważają na naszym życiu, ale również innych ludzi. Przed takimi wyborami stawali Lucy i Gabe.
Jak potoczyłoby się ich życie gdyby on postanowił zostać?

Miałam mieszane uczucia, co do decyzji Gabriela. Z jednej strony realizowanie własnych marzeń jest ważne, ale ja nie potrafiłabym zrobić to kosztem kogoś innego. Tym bardziej osoby, którą kocham.
Gabe kosztem miłości wybrał marzenia i ambicję. Tak, Lucy wiedziała, że on kiedyś wyjedzie, ale to było takie planowanie. Kiedy podjął decyzję powiedział jej ot tak nagle. Pewnie powiecie, że przecież wiedziała, że to by nastąpiło. Ale jaka zakochana osoby, by nie miała nadziei, że ukochana osoba wybierze ją?
Na początku uważałam, że Gabe postąpił egoistycznie i nadal tak uważam. Jednak bardziej pokazał to wtedy, kiedy ona starała się ułożyć sobie życie, zapomnieć o nim, a on co jakiś czas się odzywał i powodował w niej chaos. To jest strasznie nie w porządku, bo jeśli decydujemy się od kogoś odejść to pozwólmy my na to, aby mógł rozpocząć w spokoju życie.

Moim zdaniem Gabe był taką postacią, która nie potrafiła być szczęśliwa. I jasne postać Lucy też nie jest śnieżno - biała, bo i ona ma swoje za uszami. Wielu jej zachowań nie aprobowałam, bo były nie fair w stosunku do innej osoby.
Jednak uważam, że ich miłość naprawdę była piękna i wyjątkowa.

Światło, które utraciliśmy to powieść pełna bólu, żalu, ale przynosząca nadzieję na to, że gdzieś tam na każdego czeka wyjątkowa osoba, która pokocha w Tobie wszystko. Wraz z Lucy przeżywałam jej wszystkie uczucia, rozterki i wątpliwości. Wraz z odejściem Gabriela, Lucy straciła światło i ja sama odczuwałam, że gdy byli razem wszystko wydawało się takie piękniejsze, a bez niego mroczniejsze.
Bardzo mi się podobało, że autorka nie wybielała nikogo. Nie ma tu dobrych i złych postaci. Są za to ludzie tacy jak my. W tej książce wszystko jest realistyczne począwszy od postaci, życiowe rozterki, aż po wydarzenia.

Ta książka uświadomiła mi, że życie jest kruche, a my tak mało czasu poświęcamy na małe rzeczy. Prawdziwa miłość wytrzyma koleje losu i umykający czas. To historia piękna i zarazem tragiczna, która wzrusza i skłania do refleksji. Może nie wstrząsnęła mną do głębi, ale doceniam za jej sposób przedstawienia, za to, że trafiła w moje serce.

Jeśli lubicie wzruszające i emocjonalne książki to musicie się w nią zaopatrzyć. Jest tak życiowa, tak piękna, że trafi i do waszego serducha.

Paula

ilość recenzji:53

brak oceny 5-07-2017 11:51

11 września 2001r. miał miejsce zamach na WTC. Tego samego dnia podczas zajęć na uczelni poznają się Lucy i Gabe. Po runięciu wież ich życie się zmieniło, zrozumieli pewne sprawy. Ale też znaleźli wspólny język (jak dla mnie ciut za szybko, ale niech im będzie). Jednak w życiu nie zawsze dzieje się tak, jak chcemy i nie tak szybko zostają parą. Po kilku latach, gdy wszystko wydaje się świetnie układać, Gabe postanawia ruszyć za marzeniami i wyjeżdża do pracy na Bliski Wschód. Mówi o tym ukochanej w dniu, w którym jej program telewizyjny zdobywa ważną nagrodę. Każde z nich rusza w swoją stronę, wydawałoby się, że ich drogi się rozchodzą już na zawsze... Jednak nie bez powodu mówi się, że stara miłość nie rdzewieje...

Dawno nie czytałam tak emocjonalnej książki. Bo ten przymiotnik najlepiej opisuje ?Światło, które utraciliśmy?. Sposób narracji, który jest tutaj bardzo nietypowy, ponieważ wygląda to tak, jakby Lucy spotkała się z Gabem i opowiedziała mu tę historię, według mnie jest bardzo przemyślanym posunięciem. Dzięki niemu o wiele łatwiej było mi wżyć się w ich historię, czułam się nie tylko jak obserwator tych zdarzeń, ale i słuchacz, który jest obok Lucy i Gabea i słucha jak ona opowiada. Bardzo mnie wciągnęła ich historia, była naprawdę ciekawie opowiedziana, pełna emocji, przedstawiała ich życie na przestrzeni kilkunastu lat.

?Światło, które utraciliśmy? można zakwalifikować do romansu. Ale broń Boże nie stawiajcie jej na równi z innymi książkami tego gatunku! Ta książka nie jest kolejną pozycją, w której przeczytamy o miłości, skończymy ją, postawimy na półce, zapomnimy. ?Światło...? opowiada o sile prawdziwego uczucia, o tym, że czasami jedna decyzja, zaważy na losie całej naszej przyszłości i sprawi, że to jedno, jedyne życie spędzimy może i szczęśliwie, ale jednak nie do końca tak, jakbyśmy tego naprawdę pragnęli. Nie mogę też zapomnieć o jeszcze jednej ważnej kwestii, którą poruszyła autorka. Marzenia. Gabe rusza w pogoń za marzeniami, Lucy zostaje, bo chce spełniać swoje. Marzenia to coś, co nadaje naszemu życiu sens. Są naszą motywacją, celem. Nie możemy bać się ich spełniać, trzeba coś ku temu robić, ale może warto się zastanowić, czy ich koszt nie jest aby zbyt wielki?

Bardzo się zżyłam z bohaterami, z zapartym tchem śledziłam ich dalsze dzieje. Hej, ja to skończyłam w jeden dzień. A taki czas zdarza mi się bardzo, ale to bardzo rzadko. Żebym czytała od rana do nocy, bo tak się nie potrafię oderwać, to nie jest codzienna rzecz. Więc to już też o czymś świadczy ;) Wpłynęło na to również to, że Jill ma lekki, ciekawy styl pisania, a rozdziały były króciutkie. Czasami tylko jedna strona. Nie wiem jak Wam, ale mnie się takie najlepiej czyta.

Książka Jill Santopolo jest, w porównaniu do innych, stosunkowo cienka. Nie ma nawet 350-ciu stron. Jednak treść wcale nie jest taka lekka, nawet doprowadzi do płaczu. (Szczerze? Pisząc to mam łzy w oczach.) ?Światło, które utraciliśmy? jest przepiękną historią o miłości, którą z całego serca Wam polecam. Przeczytajcie, na pewno nie pożałujecie, ta książka jest wspaniała. Bez żadnych wątpliwości przyznaję jej dziesiątkę, a ? serdeczne dzięki za wydanie tej historii! <3
...

Klaudia Nadolna

ilość recenzji:166

brak oceny 4-07-2017 23:25

...


Jill Santopolo rozkochuje czytelnika w swojej emocjonującej powieści. Daj się porwać w wir przeznaczenia, kiedy każda decyzja może znacząco wpłynąć na Twoje życie.

Lucy i Gabe poznają się 11 września 2001 roku, w momencie, kiedy wieże WTC padają u stóp ludzi, wznosząc tumany kurzu i pyłu. Ta sytuacja zmienia ich spojrzenie na rzeczywistość, a później staje się napędem do działania w tej skomplikowanej znajomości.

?Czasem wydawało mi się, że nigdy nie będziemy dostatecznie blisko. Chciałam rozpłynąć się w Twojej skórze, przeniknąć do Twojego umysłu, żeby dowiedzieć się o Tobie absolutnie wszystkiego.?

Akcję rozpoczynamy od końca, bowiem już z prologu możemy wywnioskować, że ma ona tragiczne zakończenie, do którego będziemy stopniowo dążyć. Lucy zabiera nas w podróż do swojej przeszłości, z jej punktu widzenia poznajemy całą niesamowitą historię, od niej dowiadujemy się o zabawnym, rozmarzonym i pogrążonym w swoim cierpieniu chłopaku. O chłopaku, który chciał coś zrobić dla ludzkości, który był w stanie poświęcić swoją miłość, by realizować te cele. Możemy potraktować to jako pamiętnik. Pamiętnik pełen bólu, pełen nienawiści, ale również miłości. Pełen gniewu, ale i radości. Pełen wspomnień i goryczy.

Historia tej dwójki to najpiękniejsza i zarazem najsmutniejsza o jakiej czytałam. Rozszarpała mnie od wewnątrz, złamała mi serce na milion kawałków, by później rozwiać je w każdą stronę świata. Powiedzieć, że przy niej płakałam, to po prostu za mało. Ponadto jest ona niezwykle mądra, wykazuje pewne wartości, o które warto dbać.

Autorka potrafi opisywać emocje w sposób niezwykle poruszający. Maluje słowem, tworząc w naszych głowach idealne obrazy. Wzrusza swoją delikatnością. Potrafiłam płakać nad pięknie ujętymi metaforami, które poddawałam głębszym analizom. Treść książki istotnie zmieniła moje postrzeganie, zaczęłam zwracać większą uwagę na to co posiadam. Na ludzi, którymi się otaczam.

Dialogów było mało, ale jeśli już się pojawiały, to zawsze niosły jakąś ważną myśl przewodnią. Czasami były błyskotliwe, innym razem zabawne, a niekiedy ich treść była cytatem z wiersza. Wiersze bowiem odgrywają bardzo ważną rolę w życiu naszych bohaterów.

Santopolo odkrywa przed nami serce głównej bohaterki, narażając ją na surowe oceny. Jednak decyzje, jakie podejmuje Lucy są tak ważne i trudne, że odbiorca nie śmiałby ich nawet kwestionować. Gabe również wybiera to, co uważa za najlepsze dla niego, choć nie kieruje się swoim dobrem, a dobrem ludzkości. Pragnie spełniać marzenia, pokazać światu, że ludzie wszędzie mają te same troski i problemy. Pragnie walczyć z przemocą i różnorodnością.

Bohaterowie są wykreowani na wrażliwych ludzi, którzy radzą sobie z szarą codziennością w najlepszy według nich sposób. Niekiedy się gubią, by na nowo szukać właściwej drogi do szczęścia. Niestety nie zawsze są w stanie ją odnaleźć, więc jeśli szukacie lukrowanych opowieści, które w efekcie zostawią Was przepełnionych radością i nadzieją ? odradzam lekturę ?Światła...?. Tu zostaniecie pozbawieni tchu, a szloch będzie Wami gwałtownie wstrząsał.

Wiecie, istnieje taka miłość, która jest w stanie przezwyciężyć wszystko. Od czasu po trudności, a nawet tragedie. Można kochać na wiele sposobów, ale w ten naturalny, do bólu prawdziwy ? tylko raz. Jest on wtedy, kiedy nawet po upływie kilkunastu lat nie jesteś w stanie zapomnieć o ulubionych zwyczajach ukochanej osoby. O zapachu, bowiem każdy podobny przywołuje wspólne wspomnienia. O uczuciach, które towarzyszyły Wam na wzajemnej drodze życia. I o tym właśnie jest ta powieść. O tęsknocie, o niewyobrażalnie bolesnych pragnieniach, by otrzymać od losu drugą szansę. Bohaterowie podejmują wiążące decyzje, które później jak echo odbijają się w ich codzienności.

Tygrysica - https://www.instagram.com/tygrysicaa/

ilość recenzji:220

brak oceny 4-07-2017 22:52

Jak wiele jesteś wstanie poświecić, aby spełnić swoje marzenia? Czy miłość jest wstanie wygrać z ambicjami? Lucy i Gabe pierwszy raz spotkali się 11 września 2001 roku, kiedy wieżę World Trade Center runęły na ulicę Nowego Yorku. Przerażeni ogromem tej katastrofy uświadamiają sobie, że życie jest zbyt krótkie by przeżyć je nie spełniając marzeń. Zmotywowani postanawiają zrobić w swoim życiu coś co uświadomi innym, że wszyscy na świecie jesteśmy tacy sami, więc nie powinniśmy marnować życia na nienawiść.

?Niektóre relacje przypominają jej pożar, są tak potężne, wszechogarniające, majestatyczne i niebezpieczne. Możesz w nich spłonąć, zanim się zorientujesz, jak bardzo cię pochłonęły. Inne są podobne do ognia na kominku, który pali się jednostajnie, dając ciepło i tworząc przytulną atmosferę.?

?Światło, które utraciliśmy? to niezwykle wzruszająca historia o miłości, która wciągnie was bez reszty. Pokochałam tą książkę od samego początku za sposób w jaki autorka opowiada historię Lucy i Gabriela. Do tej pory nie miałam okazji spotkać się z narracją, w której główny bohater zwraca się bezpośrednio do adresata i przyznam szczerze, że ogromnie tego żałuję. Ponieważ Jill Santopolo prowadząc ją w taki sposób umożliwiła czytelnikowi bycie świadkiem jednej z najwspanialszych i najintymniejszych rozmów w życiu człowieka. To naprawdę niezapomniane przeżycie poczuć tą ?magię? łączącą dwójkę bliskich sobie osób.
Jednak nie tylko narracja zasługuję tutaj na pochwałę, ale również sama historia i świetnie wykreowani bohaterowie. Autorka napisała tą książkę w bardzo rzeczywisty sposób. Niczego tutaj nie ubarwiając ani nie przekłamując. Wszystko jest tutaj takie jak naprawdę w życiu codziennym. Dzięki czemu łatwiej zrozumieć postępowanie głównych bohaterów oraz wczuć się w rozgrywane wydarzenia. Jill Santopolo wykonała naprawdę kawał dobrej roboty pisząc ?Światło, które utraciliśmy? i już nie mogę doczekać się innych książce jej autorstwa.

Warto jeszcze na koniec wspomnieć o okładce tej książki. Jest ona po prostu wspaniała i należą się jej twórcy wielkie brawa. Dawno nie spotkałam się, aby jakaś okładka tak idealnie oddawała klimat zawarty w książce.

?Nikt inny nie widział we mnie tego co ty. Rozumiałeś mnie do głębi i nie chciałeś mnie zmieniać. Pragnąłeś mnie taką, jaka jestem. Darren pragnął mnie mimo tego, jaka byłam. Nie umiem tego lepiej wyrazić.?

?Światło, które utraciliśmy? rozbiło moje serce na miliard małych kawałków, których ciągle nie potrafię pozbierać. Koniecznie sięgnijcie po tą książkę. Naprawdę warto!

Aleksandra

Matka Puchatka

ilość recenzji:42

brak oceny 3-07-2017 21:12

Pamiętacie, co robiliście 11 września 2001 roku? Jaka była wtedy pogoda? Jaką pozycję na niebie zajmowało wtedy słońce? Czuliście, że to nowy początek czy koniec pewnego rozdziału w Waszym życiu? A może odsunęliście od siebie tę myśl, przeszliście obojętnie, przemilczeliście? Czy zamach na bliźniacze wieże wpłynął jakoś na to, kim jesteście, zmienił Wasze życie lub po prostu nauczył Was z niego korzystać?

"Śmierć sprawia czasem, że ludzie garną się do życia."

Część z Was na pewno wstrzymała oddech ? choć na chwilę ? ogarnęło Was niedowierzanie, na moment straciliście poczucie bezpieczeństwa, by z czasem wrócić do naszej polskiej "normalności". Wiecie, że niektórzy wciąż oddychają tamtym pyłem? Dla wielu osób świat zatrzymał się w tym dniu... Dla innych dopiero wtedy ruszył z miejsca.

W najnowszej powieści ? pierwszej wydanej w Polsce ?autorstwa Jill Santopolo pt. "Światło, które utraciliśmy" wydarzenia z 11 września są puntem zwrotnym w życiu głównych bohaterów. Chociaż nie byli oni bezpośrednimi uczestnikami tej masakry, znacząco wpłynęła ona na ich późniejsze decyzje, pchnęła do działania, wyznaczyła nową drogę, zmieniła sposób postrzegania rzeczywistości.

Twoja chwila prawdy

Każdego dnia podejmujemy setki ważnych lub pozornie nieistotnych decyzji. Nad wieloma sprawami nie zastanawiamy się wcale ? ot, często działamy na autopilocie, żyjąc z dnia na dzień w świecie, który zbudowaliśmy przez lata z niewielkich cegiełek. Niektóre decyzje wymagają przemyślenia ? głowimy się nad nimi dniami i nocami, które przechodzą w tygodnie, odkładając wszystko na bliżej nieokreślone "potem". Inne wymagają od nas szybkiego działania. Wybrać musimy "tu" i "teraz", czasem w jednej chwili rzucając na szalę swoje być albo nie być. Zdarza się jednak tak, że decyzje podejmujemy tak po prostu ? czasem świat robi to za nas, a my uczymy się żyć w nowej sytuacji.




Lucy i Gabe poznali się w dniu, kiedy zapłonęły bliźniacze wieże. Choć nie byli (bezpośrednimi) uczestnikami tej tragedii, zmieniła ich na zawsze. Jakaś niewyjaśniona siła i potrzeba znalezienia w codzienności czegoś więcej ? pasji, siły, głębi ? pchnęły ich ku sobie, pozwalając na chwilowe ukojenie zmysłów. Uczucie spłynęło na nich nagle i bez ostrzeżenia ? kochali tak, jakby jutro miało nigdy nie nadejść... Miłość od niemal pierwszego wejrzenia i uczucie tak silne, że mąci zmysły, odbierając zdolność logicznego myślenia. A jednak miłość to nie wszystko...

Gabe chce zmienić świat, pragnie zwracać uwagę ludzi na bolączki człowieka, na krzywdę, żal i ból. To niesamowicie wrażliwy artysta, który czuje, że musi dać z siebie wszystko, by nadać swojemu życiu sens. Mężczyzna rezygnuje z miłości, by ruszyć na Bliski Wschód i tam chwytać chwile obiektywem. Odchodzi, jednak zabiera sere Lucy ze sobą.

Kobieta nie potrafi pozbierać się po tej stracie, a i Gabe bezmyślnie podsyca wciąż płonący w niej ogień. Lucy stara się ułożyć sobie życie na nowo, choć bez bliskości Gabea znacznie straciło ono na atrakcyjności. Wielokrotnie będzie zmuszona podjąć decyzje, które na zawsze zmienią bieg tej historii. Czy wielka miłość przetrwa próbę czasu i pozwoli sobie zaistnieć gdzieś po drodze, na ścieżce życia? Warto się przekonać, w jakich okolicznościach spotka się ta dwójka i jakie emocje będą tym spotkaniom towarzyszyć.

To piękna opowieść ? pełna pasji, nadziei i światła, które w jednej chwili tracą blask. To niesamowite studium uczucia, które rodzi się, by trwać i powraca, by znów odejść. Z pewnością Jill Santopolo poruszy niejedno serce.



Ach, a gdyby tak...
Czasem w naszym życiu pojawia się ktoś, kto najpierw szturmem zdobywa nasze serce, by później zabrać jego część, odchodząc. I zdarza się też, że osoba, którą poznaliśmy wiele lat wcześniej, nie pozwala nam o sobie zapomnieć. Znacie to uczucie, kiedy jakiś zapach przenosi Was w czasie, pozwalając przeżyć chwilę jeszcze raz; kiedy uśmiechacie się na myśl o jakimś detalu, bo przypomina Wam tę osobę, ten moment? To takie małe skrawki, które zbieramy w naszym albumie, by ułożyć z nich sentymentalny kolaż.

Wiecie, co mnie zachwyciło w tej opowieści? Przede wszystkim było to poczucie, że taka miłość, ta historia i te emocje mogły przytrafić się każdej kobiecie ? choć może niekoniecznie w tym dniu i nie na dachu budynku, nie w ramionach wrażliwego artysty i pewnie nie z taką gwałtownością.

"Światło, które utraciliśmy" to historia, która już od początku wprowadza nas w stan niepokoju. Wiemy, że coś nie wyszło, ale nie mamy pojęcia, o co może chodzić, a kiedy poznajemy prawdę... Cóż, życie bywa nieprzewidywalne, podejmowane przez nas decyzje niosą ze sobą konsekwencje, prawda? Lucy zabiera nas w sentymentalną podróż, która z pewnością zmusi do refleksji ? nad swoim uczuciem, nad miejscem, który zajmujemy w świecie i przede wszystkim nad tym, jak jedna decyzja może zmienić bieg wydarzeń, a co dopiero kilka, które są w stanie wywrócić świat do góry nogami.


Historia, choć tak odległa (i czas, i przestrzeń są większości z nas obce, i takich ludzi nie spotykamy na co dzień), staje się nam bardzo bliską. "Światło, które utraciliśmy" to poruszająca opowieść o wielkiej miłości, bólu i wewnętrznej walce ze swoimi pragnieniami. To również kilka drobnych gestów, które mogą zmienić życie dwojga ludzi, to szybkie działanie i niekończące się rozważanie, ale też potrzeba bycia tu i teraz ? świadomie, w pełni, tylko dla siebie i aż dla kogoś. Będzie przejmująco, niełatwo i bardzo emocjonalnie; poszukacie chwili, odkryjecie czas i wielokrotnie zerkniecie wstecz...

MargoRoth

ilość recenzji:132

brak oceny 3-07-2017 12:00

Lucy i Gabe poznali się 11 września 2001 roku, kiedy wieże World Trade Center runęły, a Nowy York opanowało przerażenie. Ten dzień uświadomił im, jak kruche i ulotne jest życie i sprawił, że zaczęli inaczej postrzegać świat. Odczuwać więcej, marzyć odważniej, kochać mocniej.

Wszystko zmienia się w dniu, który staje się dla Lucy zarówno dniem sukcesu, jak i upadku. Kiedy dziewczyna odbiera nagrodę Emmy za produkowany przez nią program telewizyjny dla dzieci, Gabe podejmuje decyzję o wyjeździe na Bliski Wschód, gdzie ma zacząć pracę fotoreportera. Dzień ten początkuje nieodwracalne zmiany, a miłość Lucy i Gabe?a zostaje wystawiona na poważną próbę. W kolejnych latach po wyjeździe chłopaka Lucy będzie musiała podjąć wiele niełatwych decyzji. Czy pierwsza miłość okaże się tą ostatnią?

Zwykle stronię od tego typu książek. Trzymam się z daleka od wszelkich powieści obyczajowych, w których główną rolę gra wątek romantyczny. Takie historie w żaden sposób mnie nie poruszają, nie bawią,  nie ciekawią, a zwykle boleśnie rozczarowują. Ale czym byłaby literatura, gdyby nie istniały zaskakujące wyjątki od reguły? I tym razem przekonałam się, że nawet w gatunku, który nie należy do naszych ulubionych, można znaleźć niezwykłe perełki, które trafiają do serca czytelnika i zapisują się w nim na stałe.

Zwykle od powieści New Adult lub Young Adult odstraszała mnie powierzchowność i głupota, jaką nierzadko wypełnione są te historie. Wszystkie ich wydarzenia i wątki wydają mi się bezsensowne i pozbawione większego znaczenia. Są to takie infantylne opowieści o miłości, które kompletnie do mnie nie przemawiają, a żebym uznała je za warte uwagi, muszą mieć w sobie coś wyjątkowego. Światło, które utraciliśmy jest powieścią mądrą, przemyślaną i dorosłą. Nie zobaczymy tutaj głupiutkich rozterek, bezmyślnych rozwiązań i płytkich problemów, ponieważ historia Lucy i Gabe?a jest inteligentna, pouczająca i niesie ze sobą masę mądrości.

Jill Santopolo stworzyła wzruszającą, poruszającą historię, która pokazuje, że istnieje wiele odcieni miłości i nigdy nie jest ona taka sama. Raz może być jak niebezpieczny pożar, niszczący wszystko, co zastanie po drodze, a innym razem przypomina bardziej przyjemny, gorący ogień w kominku, przynoszący uczucie bezpieczeństwa. Przekonujemy się też, że nie istnieje związek idealny, który nie miał by wad. Każda relacja ma swoje blaski i cienie, momenty, w których serce unosi się do nieba, oraz te, kiedy upada na dno. Jill Santopolo pisze z wielką mądrością i rozwagą. Nie jest to jedna z tych powierzchownych historii, które można przeczytać i natychmiast wyrzucić w odległy zakątek pamięci.

Autorka doskonale radzi sobie z opisywaniem uczuć. Całą historię poznajemy z perspektywy Lucy i gdybym nie miała okazji poznać jej od początku i widziała tylko pojedynczy obraz, z pewnością zbyt pochopnie oceniłabym tą bohaterkę. Dzięki autentyczności i realizmowi, z jakim Jill Santopolo przedstawia życie Lucy, jej emocje i przeżycia, byłam w stanie naprawdę zrozumieć tę dziewczynę, szczerze jej współczuć, cieszyć się z nią i płakać.

Naprawdę lubię, kiedy dana książka opowiada nie tylko o krótkiej chwili z życia bohatera, o kilku miesiącach lub tygodniach, podczas których śledzimy jego losy, ale pozwala nam poznać jego życie praktycznie od początku do końca. Możemy śledzić losy postaci od młodości do dorosłości ? towarzyszyć jej w trakcie studiów, pierwszej miłości, rozwijającej się kariery, ślubu, tworzenia rodziny? Tak samo jak uwielbiałam to na przykład w Love, Rosie, tak samo podobało mi się to w Świetle, które utraciliśmy. Chociaż pierwszy raz spotykamy bohaterów, kiedy są jeszcze nastolatkami, to poznajemy ich historię jeszcze wiele, wiele lat później.

Powieść Jill Santopolo czyta się znakomicie ? szybko i bez możliwości oderwania się od lektury. Nie zdarza mi się to często, ale w trakcie jej czytania naprawdę chwilami zapominałam o bożym świecie i przenosiłam się do Nowego Yorku, do świata Lucy i Gabe?a. Dodatkowo powieści nieustannie towarzyszy uczucie niepokoju, ukrytego gdzieś przeczucia, że zaraz wydarzy się coś niespodziewanego i niezwykle znaczącego, co zmieni wszystko. I faktycznie pod koniec otrzymujemy bombę, która jest w stanie złamać serce.

Książka Jill Santopolo okazała się wyjątkowa. Takich historii długo się nie zapomina i mieszkają one w głowie czytelnika przez długi czas po skończeniu lektury. Jest to powieść do bólu prawdziwa, autentyczna i wzruszająca, a w dodatku niezwykle mądra i pouczająca. Mówi o miłości w zupełnie inny sposób niż reszta książek tego gatunku. Z czystym sumieniem mogę ją Wam polecić. To będzie opowieść, którą zapamiętacie na długo.

...

Amanda

ilość recenzji:262

brak oceny 16-06-2017 13:04

...

11 WRZEŚNIA
11 września 2001 roku na zawsze zapisał się w historii. I chociaż w Polsce aż tak tego nie odczuliśmy, w Stanach Zjednoczonych miliony ludzi płakało nad okrucieństwem i śmiercią bliskich im osób. Tego dnia ludzie zrozumieli, że życie jest zbyt krótkie, by niewłaściwie je przeżyć. W takich chwilach zdobywali się na wielkie gesty, okazywali miłość, tworzyli najsilniejsze więzi, obierali kierunek swojej kariery, chociaż wcześniej bali się wypowiedzieć na głos swoje marzenia. 11 września wpłynął także na Lucy i Gabea, którzy poznali się właśnie tego dnia.

LUCY I GABE
Właściwie znali się już wcześniej, chodząc na te same zajęcia na uczelni, jednak nie zwrócili na siebie uwagi aż do tego dnia. Coś między nimi zaiskrzyło i chociaż ponownie spotkali się dopiero po jakimś czasie, to był to początek niesamowitego uczucia.
Lucy pragnęła uczyć amerykańskie dzieci poprzez swoje programy telewizyjne, Gabe - fotografować emocje i zmienić tym podejście ludzi do niektórych spraw. Oboje tak podobni do siebie, oddani swoim marzeniom, a jednocześnie tak inni, gdy przyszło im stawić czoła problemom i podjąć ważne życiowe decyzje.
Historia pozwala nam prześledzić ich znajomość, poznać ich wybory, dylematy, osobiste rozterki. Sprawiła również, że polubiłam Lucy, zaś Gabriela uznałam za egoistę. Kto wie? Może Ty ocenisz ich inaczej?

RÓŻNE ODCIENIE MIŁOŚCI
Wielką zaletą tej historii jest to, iż jest niezwykle życiowa. Brak tu przekłamań i niepotrzebnych koloryzacji. Mamy prawdziwe życie ze wszystkimi jego plusami, minusami i szarościami. Niesamowicie jest tu również przedstawiona kwestia miłości. Światło, które utraciliśmy nie jest bowiem pustym romansidłem na poprawę humoru. To opowieść o intensywnej młodzieńczej miłości, z całą jej beztroską i wszystkimi bezmyślnymi decyzjami. Następnie, traktuje o miłości dojrzalszej, spokojnej, dającej ciepło i stabilizację, a także o tej rodzicielskiej, która często jest silniejsza niż wszystkie inne. Opowiada o tym, że są w naszym życiu osoby, które goszczą w nim na krótko, jednak zawsze powodują burzę z piorunami i jesteśmy skłonni zrobić dla nich naprawdę wiele. A przede wszystkim, jest to historia o decyzjach. Dokąd nas prowadzą poszczególne wybory? Czy gdybyśmy postąpili inaczej, znaleźlibyśmy się w tym samym miejscu, co teraz? Z jakimi konsekwencjami będziemy musieli się uporać?

STRUKTURA
Narratorem naszej historii jest Lucy - opowiada ona całą historię znajomości z Gabem, zwracając się bezpośrednio do niego, dzięki czemu mamy wrażenie, że jesteśmy świadkami intymnej rozmowy pary młodzieńczych kochanków. Powierzenie narracji Lucy sprawia również, iż to właśnie ją jesteśmy w stanie poznać lepiej i dokładniej, zaś umysł Gabriela wydaje nam się czasami wielką niewiadomą. Forma książki przypomina kalejdoskop wspomnień (co zresztą wiąże się z motywem kalejdoskopu, który jeszcze przewija się przez książkę), w której poszczególne wydarzenia są niczym przebłyski. Potęguje to również fakt, iż całość podzielona jest na krótkie rozdziały, które sprawiają, że utwór czyta się niezwykle szybko. Warto jednak zaznaczyć, iż mimo tych wspomnień w formie przebłysków oraz faktu, że bohaterka czasami napomykała wcześniej o tym, co było w pełni przedstawione dopiero kilka rozdziałów później, poszczególne wydarzenia opowiadane są w odpowiedniej kolejności i nie mamy problemu z odnalezieniem się w historii, a wszelkie wstawki o przyszłości tylko potęgowały ciekawość i bardziej angażowały czytelnika w poznawanie losów postaci.

KLIMAT
Ogromnym plusem tej książki jest klimat, w jakim została utrzymana. Autorka w niesamowity sposób operuje słowem, nakreślając wyrazistych bohaterów i przekazując nam ogrom przepełniających ich emocji. Dodatkowo, dzięki specyficznej formie narracji, pełnej bezpośrednich zwrotów Lucy do Gabea - stwierdzeń, pytań, przypuszczeń, możemy poczuć swego rodzaju melancholię. Skłoni nas ona do powrotu myślami do naszych młodzieńczych lat i ludzi, którzy pojawili się w naszym życiu oraz refleksji nad tym, w jakim miejscu znajdujemy się teraz. Zakończenie natomiast ogromnie wzrusza i każe postawić się nam na miejscu bohaterów - czy podjęlibyśmy takie same decyzje? A może zrobilibyśmy to wszystko zupełnie inaczej?

PODSUMOWUJĄC
Światło, które utraciliśmy, to piękna historia o życiu, jego trudach i radościach. O młodości, pierwszej miłości, dorastaniu i coraz bardziej dojrzałych decyzjach. O tym, jak przewrotny bywa los i jak często stawia na naszej drodze ludzi, którzy nawet będąc z nami na chwilę, pozostawiają więcej wspomnień, niż wszystko inne. To książka pobudzająca wspomnienia i sprzyjająca refleksji. Warto również wspomnieć, że brak w niej pędzącej akcji i jest to raczej utwór dla tych, którzy lubią rozkoszować się słowem. Zadowoleni więc powinni być miłośnicy takich historii jak Love, Rosie, czy też Jeden dzień.
Pozwólcie, by Lucy opowiedziała Wam swoją historię - naprawdę będzie warto!