Star Wars. Tarkin

Książka "Tarkin" spełniła wszystkie moje oczekiwania. Jest ona w stu procentach związana z Gwiezdnymi Wojnami, więc jeśli nigdy wcześniej nie miałeś styczności z filmem, nie kupuj jej.

Jak sama nazwa wskazuje nazwa "Tarkin" wzięła się od wielkiego moffa Tarkina z imperium. Powieść ta ma za zadanie pokazać nam kim on był, z jakiej planety pochodził, jak wyglądało jego dzieciństwo, jakie były najważniejsze wydarzenia w jego życiu. A przede wszystkim co doprowadziło do tego, że stał się prawą ręką imperatora, zyskał jedyną w całym imperium rangę wielkiego moffa. I oczywiście, zgodnie z moimi oczekiwaniami autor świetnie to wyjaśnił. W książce nie ma co prawda dużo informacji o jego działalności podczas istnieni jeszcze zakonu Jedi, ale jest to zupełnie niepotrzebne, gdyż zostało to wyjaśnione w "Wojnach Klonów". Za to są dokładnie przedstawione okoliczności, w których mały Wilhuff się kształtował na jego ojczystej planecie, które okoliczności go świetnie przygotowały do dalszego życia i kariery. W książce tej, znajduje się coś dla każdego. Wybuchy, walki kosmiczne, pościgi, torturowanie, zabijanie, spiski, luźne pogawędki z imperatorem. Ale oczywiście, nie mogła bym zapomnieć o Vaderze. Co prawda Trakin znał Vadera, pod poprzednim wcieleniem, lecz za sobą nie przepadali, i musiało minąć sporo czasu, zanim mu zaufał, i zanim się polubili.

Moim zdaniem jest to świetna książka, dla fanów Gwiezdnych Wojen. Opowiada o prawej ręce imperatora i żelaznej pięści imperium. Dzieciństwie Tarkina, karierze oraz pewnego rodzaju przyjaźni z imperatorem. Moja ocena to 6/6.