SPRAWDŹ STATUS ZAMÓWIENIA
POMOC I KONTAKT
Ulubione
Kategorie

Radio Armageddon

O Akcji

Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
Dowiedz się więcej
  • Promocja
    image-promocja

książka

Wydawnictwo Świat Książki
Data wydania 2016
Oprawa miękka
Liczba stron 544
  • Wysyłamy w 24h - 48h
  • DPD dostawa za półdarmo

Opis produktu:

Poprawione wydanie kultowej dla wielu czytelników powieści. Przejmujący obraz zbiorowej samotności w czasach, kiedy każdy gest sprzeciwu prędzej czy później zamienia się w towar, oraz w świecie, w którym każde wypowiedziane słowo ostatecznie staje się po prostu hałasem. Tej powieści nie można przeoczyć: to nasz czas i nasz świat.
Tytułowy zespół Radio Armageddon, założony przez czworo znajomych, ma być wyrazem odmienności, a równocześnie pełnego furii buntu przeciwko spłyconej i wszędobylskiej rzeczywistości. Sprawy komplikują się, kiedy w niewiadomych okolicznościach ginie jego lider, Cyprian, a sama rzeczywistość okazuje się całkowicie ometkowana, niepodatna na gniew ani idealizm, za to w każdej sferze bezlitośnie rządzona przez znacznie potężniejsze mechanizmy sprzedaży i kupna.
Współczesny świat, pokazany przez Jakuba Żulczyka, staje się wściekłym i równocześnie bezradnym krzykiem pokolenia urodzonego po 1989 roku, dla którego dobra konsumpcyjne i odniesienia historyczne nie odgrywają już znaczącej roli (Wszystko już było, więc skoro mamy wszystko, nie mamy nic - jak cynicznie stwierdza jeden z bohaterów), natomiast świadomość nieustającego podlegania formatowaniu przez media, slogany reklamowe, wolnorynkową pseudoideologię okazuje się niezmiernie dotkliwa.
Jakub Żulczyk (1983 r.) - pisarz, felietonista, scenarzysta. Pochodzi z Mazur, studiował w Olsztynie i Krakowie, mieszka i pracuje w Warszawie. Zadebiutował w 2006 r., w wydawnictwie Lampa i Iskra Boża, powieścią młodzieżowo-romantyczną `Zrób mi jakąś krzywdę`. Autor powieści `Instytut` (2010), dwóch części fantastyczno-przygodowego cyklu o Tytusie Grójeckim, `Zmorojewo` i `Świątynia` oraz bestsellerowego Ślepnąc od świateł, felietonów i artykułów (m.in. do `Wprost`, `Dziennika`, `Playboya`, `Przekroju`, `Tygodnika Powszechnego`), scenariuszy filmowych i telewizyjnych, a także książeczki dla dziec
S
Szczegóły
Dział: Książki
Kategoria: Literatura piękna,  Powieść społeczno-obyczajowa,  książki na jesień,  książki na lato
Wydawnictwo: Świat Książki
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Rok publikacji: 2016
Wymiary: 135x215
Liczba stron: 544
ISBN: 9788381391825
Wprowadzono: 05.02.2016

RECENZJE - książki - Radio Armageddon - Jakub Żulczyk

Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.

4.3/5 ( 10 ocen )
  • 5
    6
  • 4
    3
  • 3
    0
  • 2
    0
  • 1
    1

Wpisz swoje imię lub nick:
Oceń produkt:
Napisz oryginalną recenzję:

ozzy200

ilość recenzji:129

brak oceny 16-03-2010 17:47

Szanowny współczytelniku, zapnij pasy. Jeśli szukałeś w polskiej literaturze ostatnich lat autora bijącego się ze słowem o nowy sens jak Jakub (Ż.) z aniołem prozy, jeśli kwękasz nad miałkością młodej generacji pisarzy, oskarżając ją o puste efekciarstwo, wreszcie jeśli myślisz, że temat bohatera romantycznego gryzie glebę 2 metry pod tabliczką "Galilaee, vicisti!", to nadeszło właśnie dla Ciebie upragnione all-in-one - "Radio Armageddon" Jakuba Żulczyka.

Są i złe wiadomości. Niestety "Radio" jest powieścią, której nie da się zrozumieć kartkując na wyrywki przy półce w empiku. Trzeba ją znieść, przeżyć i w dobrej wierze poddać się bolesnym zabiegom autora. Bo Żulczyk skonstruował powieść nie z akapitów, ale z kropel stężonego ługu przeżerającego skórę nawykłą do literackich puci-puci, którymi meblują się obecnie lanserskie księgarnie. Czyta się pod górkę i trudno, bo bombardując piętrowymi epitetami, ciągami skojarzeń i obserwacji długimi jak stąd do Marsa, zapętlając chronologię autor odkrywa pod warstwą epidermy naszych nawyków miejsca, do których można krótko i celnie wstrzelić nieznane emocje. Metoda może i terrorystyczna, wręcz nadająca się na appendix do "Doktryny szoku" Naomi Klein. Ale niezwykle skuteczna. I oczyszczająca.

Zresztą temat skóry, pod-skóry, jej wydzielin (zwłaszcza gilów - od "Zrób mi jakąś krzywdę" obowiązkowo 3 x na 100 stron) przewija się często przez treść, jakby bariera pełnego porozumienia między ludźmi, "całkowitej translacji", miała w powierzchni ludzkiego ciała jakąś tajemniczą fizyczną reprezentację. Ciało jest w powieści gwałcone na wszystkie możliwe sposoby - przez przemoc, seks, substancje psychoaktywne, muzykę, policję, w końcu idee i marketing. Tylko poza nim można odnaleźć pełne ukojenie. Póki trwa ciało, skóra, niemożliwa dla bohaterów jest jakakolwiek zmiana, jakakolwiek prawdziwa komunikacja.

Gdyby warsztat literacki Żulczyka był prawdziwym pokojem, uciekłbyś z niego z krzykiem nie doczekawszy obiecanej dobranocki. Temu, jak sądzę, "Radio Armageddon" zawdzięcza nieobecność na listach poważniejszych nominacji do nagród literackich, może oprócz zgłoszenia do "Paszportu Polityki" na pociechę. Dla wielbicieli parasolek i Huellego jest to po prostu teren niedostępny, nie tylko z uwagi na kompletną obcość świata przedstawionego i brak aktualnych znaczeń słów "feta" czy "X-box" w pierwszym wydaniu encyklopedii PWN. Już sam wydawca (Lampa i Iskra Boża, 2008) niefortunnie sugeruje, że mamy do czynienia z czymś w rodzaju biblii dla [...]iarzy, co niewątpliwie podnosi sprzedaż i równie niewątpliwie dyskredytuje książkę u zawodowych recenzentów poświęcających tyle samo czasu na studiowanie notki na okładce, co na samą treść książki.

Tymczasem przybycie diabelskiego Cyprianka do nowej szkoły nie jest wcale początkiem kreskówki o ćpaniu, imprezach i spóźnionym ataku wyrzutów sumienia wobec totalnej konsumpcji. "Radio Armageddon" to dojrzała dekonstrukcja mitu bohatera romantycznego, który czka się nam grupowo-narodowo od lat bez mała dwustu, ginąc w powstaniu lub tylko wysypując zboże na tory. W "Radiu" ten mit sam siebie przekracza, zapętla się i w końcu wymyka stereotypowym zakończeniom. Żulczyk umiejętnie rozdziera dotąd nienaruszoną materię rozpiętą między romantyzmem a cynizmem, ukazuje się jako twórca niezwykle wrażliwy i jednocześnie antysentymentalny, depcząc brutalnością opisu każdą stokrotkę możliwych ckliwości.

Książce oczywiście można zarzucić kilka niewielkich dłużyzn, sporo braków korektorskich lub nazbyt jawnych popisów erudycyjnych autora (i nie chodzi tu bynajmniej o partie Toudiego). Wady te kompensuje charakterystyczna już dla pierwszej powieści ostrość obserwacji, jakby Jakub Żulczyk cierpiał na oczną odmianę ADHD. Żeby nie było mu łatwo, ze swoich słownych szczypców, pejczy i paralizatorów konstruuje majeutyczną machinę do wydobywania nadzwyczaj delikatnych uczuć. I świetnie mu się to udaje. Choćby dlatego warto włączyć "Radio Armageddon" i pozwolić mu grać do samego końca.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?