- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.bie jeszcze jeden kieliszek i wypił go jednym haustem, a potem wstrząsnął się ze wstrętem. Widać było, że nie ma wprawy. - Idę zadzwonić - powiedział i wyszedł. Pomyślałam, że go zemdliło. Wstałam i zaczęłam przyglądać się temu strasznemu bałaganowi. Miałam nadzieję, że znajdę gdzieś dowód osobisty z datą urodzenia Wielkiej Stopy. Chciałam wiedzieć, sprawdzić jego Rachunki. Na stole przykrytym wytartą ceratą stała brytfanna ze spieczonymi kawałkami jakiegoś Zwierzęcia, a w garnku obok, przykryty białą warstewką tłuszczu, spał barszcz. Kromka chleba odkrojona od bochna, masło w złotku. Na podłodze wyłożonej podartym linoleum poniewierało się jeszcze kilka Zwierzęcych szczątków, które spadły razem z talerzem ze stołu, podobnie jak szklanka i kawałki ciastek, i na dodatek wszystko to było rozgniecione, wdeptane w brudną podłogę. Wtedy na parapecie okna, na blaszanej tacy, zobaczyłam coś, co mój mózg rozpoznał dopiero po dłuższej chwili, tak się przed tym wzbraniał: była to równo ucięta sarnia głowa. Obok niej leżały cztery nóżki. Wpółotwarte oczy musiały cały czas czujnie śledzić nasze zabiegi. O tak, była to jedna z owych wygłodniałych Panien, które naiwnie dają się zimą zwabić przemarzniętymi jabłkami i które, schwytane w sidła, umierają w męczarniach, uduszone drutem. Kiedy uświadamiałam sobie powoli, co tu się wydarzyło, sekunda po sekundzie, ogarnęła mnie Groza. Złapał Sarnę we wnyki, zabił, a jej ciało poćwiartował, upiekł i zjadł. Jedna Istota zjadała drugą, w ciszy, w Nocy, w milczeniu. Nikt nie protestował, nie spadł żaden grom. A jednak Kara dosięgła demona, choć śmierci nie prowadziła żadna ręka. Szybko, drżącymi dłońmi zbierałam szczątki, te małe kosteczki, w jedno miejsce, na stos, żeby je później pochować. Znalazłam starą reklamówkę i tam je składałam, te kosteczki, jedną po drugiej, w ten plastikowy całun. I głowę też ostrożnie włożyłam do reklamówki. Tak bardzo chciałam poznać datę urodzenia Wielkiej Stopy, że nerwowo zaczęłam szukać jego dowodu - na kredensie, wśród kilku papierów, kartek z kalendarza i gazet, potem w szufladach; tam się trzyma dokumenty w wiejskich domach. I tam właśnie był - w zielonych zniszczonych okładkach, zapewne już nieważny. Na zdjęciu Wielka Stopa miał dwadzieścia kilka lat, długą, niesymetryczną twarz i zmrużone oczy. Nie był ładny, nawet wtedy. Ogryzkiem ołówka spisałam datę i miejsce urodzenia. Wielka Stopa urodził się 21 grudnia 1950 roku. Tutaj. I powinnam dodać, że było w tej szufladzie jeszcze coś: plik zdjęć, całkiem nowych, kolorowych. Przerzuciłam je szybko, z nawyku, a jedno z nich przykuło moją uwagę. Spojrzałam na nie z bliższej odległości i już chciałam je odłożyć. Długo nie mogłam zrozumieć, co widzę. Nagle zapanowała cisza, a ja znalazłam się w jej samym środku. Patrzyłam. Moje ciało naprężyło się, byłam gotowa do walki. Kręciło mi się w głowie i w uszach narastało mroczne buczenie, szmer, jakby zza horyzontu nadciągała wielotysięczna armia - głosy, szczęk żelastwa, skrzypienie kół, wszystko dalekie. Gniew sprawia, że umysł staje się jasny i przenikliwy, widzi się więcej. Zagarnia inne emocje i panuje nad ciałem. Nie ma wątpliwości, że z Gniewu bierze się wszelka mądrość, ponieważ Gniew jest w stanie przekroczyć wszelkie granice. Drżącymi rękami włożyłam zdjęcia do kieszeni i zaraz potem usłyszałam, jak wszystko rusza do przodu, jak zapalają się motory świata i jego maszyneria startuje - zaskrzypiały drzwi, upadł na podłogę widelec. Z oczu popłynęły mi łzy. Matoga stał w drzwiach. - Nie był wart twoich łez. Miał zaciśnięte usta i ze skupieniem wystukiwał numer. - Wciąż czeski operator - rzucił. - Musimy wejść na górkę. Idziesz ze mną? Cicho zamknęliśmy za sobą drzwi i ruszyliśmy, brnąc przez śnieg. Na górce Matoga zaczął się kręcić wokół własnej osi z obiema komórkami w wyciągniętych rękach, szukając zasięgu. Mieliśmy przed sobą całą Kotlinę Kłodzką, skąpaną w srebrnej, popielistej poświacie świtu. - Cześć, synu - powiedział Matoga do telefonu. - Chyba cię nie obudziłem, nie? Niewyraźny głos odrzekł coś, czego nie zrozumiałam. - Bo nasz sąsiad nie żyje. Myślę, że się udusił kością. Teraz. Dziś w nocy. Głos z tamtej strony znów coś powiedział. - Nie. Zaraz zadzwonię. Nie było zasięgu. Już go ubraliśmy z panią Duszejko, wiesz, moją sąsiadką - tu spojrzał przelotnie na mnie - żeby nie stężał... I znowu głos, teraz jakby bardziej nerwowy. - W każdym razie jest już w Wtedy ktoś z tamtej strony zaczął mówić dużo i szybko, więc Matoga odsunął telefon od ucha i popatrzył na niego z niesmakiem. Potem zadzwoniliśmy na Policję. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
książka
Wydawnictwo Literackie |
Data wydania 2015 |
Oprawa miękka |
Liczba stron 320 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | Literackie |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Rok publikacji: | 2015 |
Wymiary: | 130x205 |
Liczba stron: | 320 |
ISBN: | 978-83-08-06058-2 |
Wprowadzono: | 18.11.2015 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.