Piękno bez konserwantów (twarda)

Jak Polki dbały o siebie w dwudziestoleciu międzywojennym

książka

Wydawnictwo Znak
Oprawa twarda
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Fotografie przedwojennych elegantek olśniewają. Żyły niemal przed stuleciem, a przecież prezentują się często lepiej niż my same! Mają pięknie wypielęgnowane dłonie i perfekcyjnie ułożone fryzury. Ich cera promienieje. Aż trudno w to uwierzyć.

Nasze prababcie nie miały do dyspozycji koszmarnie drogich smarowideł z połową tablicy Mendelejewa w składzie, którymi my dziś zapełniamy łazienki. Nie miały palet do makijażu z dziesiątkami odcieni, przyborów do konturowania i hybrydowego manicure. A jednak posiadły sekret nieskazitelnej urody. Na czym on polegał?

Aleksandra Zaprutko-Janicka zaprasza czytelniczki w podróż po epoce naturalnego piękna. Po niezwykłym dwudziestoleciu, gdy damy zrzuciły gorsety, a zwyczajne żony i matki odkryły, że moda pozwala wyrazić własną niezależność. Z jej pomocą walczyły o godne miejsce w dotąd męskim świecie. Piękno bez konserwantów to opowieść o fascynujących czasach, ale też niezawodny poradnik dla dzisiejszych kobiet.

Jak przygotować w domu ekologiczny krem z najprostszych składników? Jak zapobiec wypadaniu włosów i zdrowo schudnąć? Co zrobić, by uniknąć wcierania w ciało toksycznych składników i ustrzec się przed drogimi, nieskutecznymi kosmetykami? Nasze prababki znały odpowiedzi na wszystkie te pytania. Teraz Ty też możesz zgłębić ich tajemnice.
Czy to aby na pewno bezpieczne sięgać po przedwojenne sposoby w dobie nowych technologii? Bez obaw! Wszystkie porady zostały zweryfikowane przez znaną lekarkę - kosmetolożkę i popularną dietetyczkę - trenerkę personalną.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Znak
Oprawa: twarda
Okładka: twarda
Wprowadzono: 28.09.2016

RECENZJE - książki - Piękno bez konserwantów, Jak Polki dbały o siebie w dwudziestoleciu międzywojennym

4.4/5 ( 12 ocen )
  • 5
    9
  • 4
    1
  • 3
    0
  • 2
    2
  • 1
    0

www.swiatmiedzystronami.blogspot.com

ilość recenzji:282

brak oceny 31-12-2016 13:10

Serię "Ciekawostek historycznych" pokochałam już od pierwszej książki i choć ich tematyka jest bardzo rozbieżna za każdym razem czekam z niecierpliwością na kolejną. Właśnie dzięki tym pozycjom poznaję tematykę, o której w życiu bym nie pomyślała, że po nią sięgnę. Jednak jest dużo prawdy w tym, że co nas nie zabije to nas wzmocni, a w tym wypadku zachęci do zgłębiania czegoś co do tej pory omijaliśmy łukiem szerszym niż by wypadało.

"Piękno bez konserwantów" wprowadza nas w arkana dbania o urodę w czasach naszych prababć i babć. W okres, gdy używało się tylko naturalnych składników. Ciekawym zabiegiem autorki jest umieszczenie w książce przepisów na maseczki, kremy czy kosmetyki kolorowe. Zawarte także wspomnienia kobiet z tamtych czasów są różne. Większość jest o tym jak dbały o urodę, ale niektóre ukazują nam jak walczyły w tedy o własną niezależność.

Czym więc tak na prawdę jest ta pozycja? Poradnikiem? - nie do końca. Podręcznikiem? - też nie. Nie jest też książką stricte historyczną. Jest specyficzna mieszanką wszystkiego i robi na prawdę ciekawe wrażenie.

Tyle, że pozycja ma też swoje wady i wyłapie to nawet laik w kwestii kosmetologii. To czym autorka chciała zabłysnąć czyli wstawieniem do publikacji zdjęć ukazujących rzekoma urodę tamtejszych kobiet zadziałało w moim mniemaniu na jej niekorzyść, Problemem jest fakt iż każda z tych fotografii przedstawia je w pełnym makijażu, który jak wiemy w tamtych czasach jeśli był wykonywany to w postaci maski, a w tym układzie nie ma szans na dojrzenie naturalnej kobiecej urody. Myślę też, że jesteśmy świadomi, że już w tedy za makijażem aktorek, modelek czy piosenkarek stał cały sztab profesjonalistów odpowiedzialnych za ich wygląd i tylko metody mieli inne niż ci dzisiejsi.

Ja sama dowiedziałam się z pozycji niewiele gdyż te nieliczne informacje jaki Aleksandra zawarła w pozycji znam od mojej babci mimo, że sama jesteś (chyba? ;) ) jeszcze dość młoda. To czego mi brakuje to dodania przez autorkę faktu, że na wizytę u kosmetyczek czy innych podobnych miejsc było stać nieliczne kobiety.

Następną kwestią są przepisy. Zaprutko-Janicka napisała, że wiele z nich przetestowała na własnej skórze, ale nie dodała które. Jako, że przyznała iż nie ma wykształcenia ani wiedzy o chemii czy kosmetologii to czy podane przez nią receptury na pewno przyniosą korzyści, a w najgorszym wypadku będą neutralne dla naszego zdrowia? Osobiście wolę jednak poszukać nawet jeśli starych to jednak sprawdzonych przepisów.

Mimo to całą pozycję czyta się przyjemnie i szybko, a autorce należy się uznanie za chęć stworzenia czegoś innego i niecodziennego. Cieszę się, że samo zgłębianie tematu było dla Aleksandry przyjemnością i zabawą. Sama chciała bym jeszcze jednej, ale lepszej i przede wszystkim dogłębniej poruszającej niektóre tematy pozycji. Mimo pewnych wad i niedociągnięć polecam kobietom sięgnięcie po tą książkę, bo warto.