Tak. Istny Egzystencjalny Paw... Koszmarna Piosenka, która powstała z funduszy Unii Europejskiej. I ma na celu zwiększenie liczby głupców w społeczeństwie... Polszczyzna opanowana celująco, co pokazała nam już „Wojną...”, ale co z tego, gdy brak jakiejkolwiek fabuły. Oś konstrukcji, mam wrażenie, że obraca się wokół słów kluczy – penis, pochwa
Mamy tutaj liczne konteksty kulturalne, zarysowane szeroko, że szerzej już chyba nie sposób. I przywołuje nam Doris MC nazwiska sławne i zasłużone, czytelnik widzi, ze ma do czynienia z osobą obytą, wykształconą. „To wcale nie jest żadna proza, tu są liczne brzydkie i wulgarne słowa, które w niekorzystnym świetle ustawiają Polaków na Zachodzie.” – pisze nam na kolejnych kartkach, składających się na „Pawia...”
Książka naszpikowana jest błędami – logicznymi i składniowymi. Wyrazy w zdaniach zwyczajnie pogubiły się. A jest to zabieg celowy, który ma na celu dowartościowanie czytelników, którzy błędy owe wyparzą. „Mógłbyś w dwa dni napisać taką książkę, gdybyś tylko kij i ziemi dostał trochę.” Bohaterowie są spaczeni, sztuczni, zawistni, zboczeni, nienormalni są.
Po przeczytaniu uczucia mieszane. Bynajmniej nie jest to Mieszanka Wedlowska. Jednym, czy raczej dwoma słowami – Pochwa i Penis, zdecydowanie odradzam.