- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.Omniewicz, ale z żoną. Skłoniłem się sędziemu dziękując mu uniżenie, że raczy o nas pamiętać; a bo to tacy byli sędziowie jak teraz! I tak z moją Magdusią bryczką krytą (którą mnie W. wojski Jabłoński darował jako deservita merces [zasłużone wynagrodzenie] za odbytą u niego kondescensję na gruncie z ojcami bazylianami nowo gródzkimi) puściłem się do Omniewicz; a trzeba wiedzieć, że natenczas bryka kryta była rzecz bardzo niepowszechna i palestra nasza, choć z obywatelskich dzieci złożona, ślicznie wóz kami ruszała; ale że mnie brykę dano, czemuż miałem sobie i żonie jej żałować? Dom sędziego nie był to pałac, ale ile tam mieściło się gości! Jaka uprzejmość, jaka szczerość, jaka wesołość! Dziś by tego umieścić nikt by nie potrafił. -- Ja z żoną stałem na folwarku u dyspozytora, któren jak to wtenczas bywało, nie sługą, ale przyjacielem był uważany przez pana, z którym nawet miał jakieś powinowactwo; a prócz nas jeszcze trzy małżeństwa mieściło się w pokoju, a dwa w alkierzu z ekonomstwem. A co też tego było we dworze! W sali jadalnej pięć małżeństw, a i po kwaterach u chłopów młodzież się roztaszowała. To co dzień z rana W. sędzia wszystkich obiegł i każdemu dzień dobry po wiedział, przepraszając każdego za niewygody, choć nie było o co przepraszać. Pewnie nikt nie obudził się przed sędzią, bo to u nas był wielki wstyd, ażeby gość był na nogach wprzód niż gospodarz. A wielmożna sędzina wszystkie obywatelki obchodziła wraz z sędziankami i niejedną czasem w łóżku zastała, choć już i pacierze odbyła, i kawę i śmietankę wszystkim gościom sama porozsyłała. A tak wszyscy zbieraliśmy się około dziesiątej z rana na pokojach, gdzie już i sędzina, i sędzianki poubierane siedziały, ażeby gości bawić, a gospodarz w sieniach gości przyjmował i wprowadzał ich do żony, a wszystkich, nie wchodząc w ich godności. Bo choć my, niżsi, umieli czuć powagę urzędu i wieku, znaliśmy, że jako szlachta, wszyscy my równi byli między sobą. Otóż ja, co tylko susceptantem byłem natenczas, to kiedy mnie wielmożny sędzia, tak majętny i dostojny obywa tel, w sieniach witał i nisko się kłaniał, i przed sobą do pokoju wprowadzał, umiałem przyjąć jego grzeczność i w kolanom go pocałował; a przecie, gdyby mnie inaczej przyjął, czułbym siebie być ukrzywdzonym. Zebrawszy się tedy w pokoju bawialnym i pocałowawszy w rękę wszystkie białogłowy, począwszy od samej gospodyni i jej córek, słudzy weszli z gorzałką i zakąskami. Natenczas W. sędzia odezwał się: -- Panowie dobrodzieje, raczcie się rozgościć -- i odpasał szablę, to, co my wszyscy za jego przykładem zrobili i w kątyśmy je postawili, ale tak, żeby każden o swojej szabli wiedział; bo jak tylko jaki senator lub wysoki urzędnik przyjeżdżał, trzeba było nam wszystkim opasać szable i biec do sieni za gospodarzem do przyjęcia gościa, i wprowadzać go do pokoju, i dopiero odpasać się, gdy on sam się odpasał. Ale ta grzeczność nie obowiązywała, tylko względem ministrów, senatorów, dygnitarzów i podkomorzego, a od nas, palestry, taż etykieta należała się i urzędnikom sądowym, jako nad nami zwierzchność mającym. W. sędzia, gdy widział wszystkich rozgoszczonych, nalewał kie liszek gorzałki, wypił i ten sam kieliszek, powtórnie napełniwszy, oddawał go gościowi, którego uważał być najznaczniejszym (i flaszę z kieliszkiem), a ten to samo -- tak że każden z nas z jednego kieliszka pił, i dopiero ostatni, wypiwszy, służącemu nalał, a ten, wypiwszy, odnosił szkło do kredensu, a wszyscy do wędlin się rzucali. A i to trzeba wiedzieć, że jeżeli był ksiądz, co zawsze bywało, od niego zaczynano wódkę, choćby prostym był księdzem; chyba że senator się znajdywał, a i ten zawsze jakieś ceremonie z nim robił, co się chwali. Bo ksiądz i do świata nas wprowadził, i daj Boże, ażeby z świata nas wyprowadził; a potem, panowie nie rozumiecie, co to był ksiądz za naszych czasów. To książę Karol Radziwiłł, wojewoda wileński, na którego często patrzałem, a nigdy bez jakiegoś strachu, chociaż go z serca kochałem -- i wszyscy; on miał dziesięć tysięcy luda w swojej milicji, a dwór jaki! nie tak to łatwo było mu w oczy spojrzyć. A że nikt nie jest bez ale, był prędkim, to, jak się rozdąsa na kogo, czy to z plotki, jak po dworach bywa, czy z jakiegoś widzimusię, wie Bóg, jaki rozkaz na niego wyda; to i pod ziemią szlachcic od niego nie byłby bezpiecznym. A jak takiemu rady dać? Perswadować -- to zamiast jednemu, dwom byłaby bieda. Otóż do księdza Kantembrynga, proboszcza nieświeskiego, udawano się: -- Oto książę mnie ukrzywdzić chce, zażalony na mnie przez złych ludzi. Ratuj mnie! A on natychmiast do księcia: -- Mości książę, czy to się godzi takimi dziwactwami duszę mazać?
książka
Wydawnictwo Zysk I S-Ka |
Data wydania 2014 |
Oprawa twarda w obwolucie |
Liczba stron 392 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Promocje: | wysyłka 24h |
Wydawnictwa: | Zysk |
Kategoria: | historia, Historia Polski |
Wydawnictwo: | Zysk I S-Ka |
Oprawa: | twarda w obwolucie |
Okładka: | twarda |
Rok publikacji: | 2014 |
Wymiary: | 135x205 |
Liczba stron: | 392 |
ISBN: | 978-83-7785-419-8 |
Wprowadzono: | 27.08.2014 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.