- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
łówny widoczny motyw stanowiły wyszyte srebrną nicią cztery stylizowane strzały. Płaszcz ów nosiło się na lewym ramieniu, a sięgał tylko do pasa. Symbolizował tedy zarówno emblematyczny płaszcz zwiadowców, jak i kołczan ze strzałami, który wszyscy członkowie elitarnej jednostki nosili na ramieniu. Wszyscy dworacy stwierdzili zgodnie, że zwiadowcy prezentują się doskonale i urodziwie w nowych mundurach. Otóż to - pomyślał baron Arald - prostota oraz wykwint - i znów ogarnęły go wątpliwości w kwestii jego własnego stroju. Zwrócił się zatem do swej pięknej małżonki, rudowłosej lady Sandry, siedzącej obok niego. Wskazał niedbałym gestem na swój barwny kaftan. - Moja droga - odezwał się - czy nie sądzisz, że to może lekka przesada? - Przesada, mój drogi? - powtórzyła, skrywając uśmiech. Machnął niecierpliwie dłonią. - No Zbyt Zbyt wzorzyście. Wystroiłem się jak paw, nie uważasz? - Czy tak ci się zdaje, mój panie? - spytała. - Hm. Nie, skądże znowu. Ale może - Wszak jesteś, panie, baronem Redmont - odparła, przywoławszy na oblicze wyraz powagi. Wielmoża pokiwał w zastanowieniu głową, przyjrzał się raz jeszcze swojemu odzieniu i uspokojony słowami małżonki, stwierdził: - No tak. W rzeczy samej. Oczywiście. Masz słuszność, moja droga. Jak zwykle. Bądź co bądź z moją pozycją wiąże się określony prestiż i wypada dbać o zachowanie pozorów. Tak mi się zdaje. Ot, co: prestiż. A prestiż wymaga nieco splendoru. Tak więc nie mam sobie nic do zarzucenia pod tym względem, to pewne. Lady Sandra musiała się szybko odwrócić, nagle miała coś wielce pilnego do oznajmienia osobie siedzącej u jej drugiego boku. Tymczasem Arald, zadowolony, iż nie popełnił niestosowności w doborze szat, powrócił do rozmyślań o wydarzeniach mijającego dnia. Gdy zakończyła się oficjalna ceremonia, tłum zgromadzonych gości przeszedł z sali audiencyjnej do komnaty jadalnej, gdzie wszyscy zajęli miejsca - wyznaczone z wielką starannością, stosownie do wieku i rangi. Oczywiście, miejsce centralne zajmował stół państwa młodych; obok, po jego lewej stronie, ustawiono stół, przy którym zasiadał Arald, lady Sandra, sir Rodney oraz cała reszta oficjeli z Redmont. Król, jako dostojny Patron i wielki mistrz ceremonii, zajmował osobny stół, przy którym towarzyszyła mu królewna Cassandra i inni dworzanie. Weselnicy ustawili się za krzesłami - najpierw państwo młodzi i świadkowie, potem król ze świtą, a następnie dworacy Aralda. Król Duncan dał wszystkim znak, by zasiedli; rozległ się hurgot krzeseł na kamiennej posadzce. Sam Duncan nie siadał. Gdy rumor ustał, monarcha przemówił, a jego głęboki głos docierał bez trudu nawet do najdalszych zakątków sali. - Szlachetne panie, szlachetni panowie - zaczął. Lecz zorientowawszy się, że we wszystkich drzwiach prowadzących do refektarza aż roi się od wpatrzonych sług zamkowych, a także ciurów, uśmiechnął się z lekka i dodał: - ...oraz wielce mi drodzy domownicy naszego zacnego gospodarza - tu przez salę przeszedł pomruk rozbawienia. - Mam zaszczyt powitać was wszystkich, gdyż powierzono mi odpowiedzialną rolę Patrona tej radosnej ceremonii. Arald pochylił się nieco do przodu, by lepiej słyszeć króla przemawiającego po drugiej stronie sali. Nastawił ucha, bowiem miał nadzieję, że teraz wreszcie wyjaśni się, na czym polega owa funkcja Patrona uroczystości, o której jako żywo dotąd nigdy nie słyszał. Zagadka ta nurtowała go już od kilku tygodni. - Przyznać muszę - ciągnął Duncan - że z początku nie bardzo wiedziałem, jakie są obowiązki honorowego Patrona. Zwróciłem się tedy po radę do mego niezastąpionego kanclerza, lorda Anthonyego, a więc do człowieka, któremu nieobce są najzawilsze meandry protokołu, takoż etykiety. Tu wskazał na swego doradcę, który skłonił się z wielką powagą. - Dowiedziałem się od niego otóż, że obowiązki Patrona określone są jasno i przejrzyście - wyciągnął z rękawa skrawek pergaminu. - Jako honorowy Patron ceremonii, mam. - tu urwał i zerknął na notatkę - ,,przydawać celebrze monarszego decorum". To chyba nie wymaga wyjaśnień. Odczekał chwilę, aż umilknie szmer głosów; nikt oczywiście nie miał pojęcia, co właściwie znaczy owo decorum i jakim sposobem monarcha go przydaje - zapewne samą swą koronowaną obecnością. Wszyscy jednak zgadzali się co do tego, że brzmi to nadzwyczaj godnie. Lady Pauline pochyliła głowę, by skryć uśmiech. Halt dostrzegł właśnie coś bardzo interesującego w belkach sklepienia. Duncan przemawiał tymczasem dalej. - Drugim z moich zaszczytnych obowiązków - Zerknął znów na trzymaną w dłoni karteczkę, udając, że nade wszystko pragnie uniknąć najdrobniejszej choćby pomyłki, cytując protokolarne kodeksy - ...sprawić jak najkosztowniejszy prezent państwu młodym!
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | dla dzieci, książki przygodowe |
Wydawnictwo: | Jaguar |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Rok publikacji: | 2015 |
Wymiary: | 135x200 |
Liczba stron: | 472 |
ISBN: | 9788376864297 |
Wprowadzono: | 14.12.2015 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.