Kaydena spotkało w życiu wiele smutnych chwil. Jego dzieciństwo było przepełnione agresją i bólem. Nigdy nie miał oparcia w ramionach rodziców.
Po jego głowie krążą samobójcze myśli. Nie radzi sobie z emocjami i ucieka do ostrych narzędzi.
Jednak jak w wielu pięknych bajkach, pojawia się "ona". Na drodze Kaydena staje piękna i wrażliwa Callie, która jest tak samo krucha jak on, ale to dzięki niej jego życie staje się lepsze.
Oboje mają mroczne tajemnice, z którymi muszą się zmierzyć. Muszą stawić czoła swoim koszmarom, aby zostawić przeszłość za sobą.
Callie jest cichą dziewczyną, która zaufała tylko Kaydenowi. Powierzyła mu swoją duszę, jak również ciało. Od wielu lat ukrywa bolesną tajemnicę, przez którą Kayden narobił sobie poważnych kłopotów. Chcąc uratować chłopaka, musi wyznać "to", co dręczy ją od wielu lat. Czy to zrobi? Czy zbierze w sobie dość odwagi, aby stawić czoła swoim koszmarom? A może jej miłość do Kaydena jest zbyt słaba? Pewne jest, że tych dwoje czekają trudne chwile oraz wiele wylanych łez, tych radosnych, jak również smutnych.
Callie i Kayden są wyjątkowymi postaciami. Nie są idealni, mają swoją historię oraz blizny przeszłości.
Autorka zabiera nas w podróż pełną emocji. Z każdej strony bije żar. Czytając "Ocalenie Callie i Kaydena" dostajemy rollercoaster pełen uczuć i przeżyć.
To co dzieje się w tej książce jest trudne do opisania... Tego nie da się opisać, to trzeba poczuć podczas czytania.
Jessica Sorensen przedstawiła nam dość smutną historię. Pokazała świat oczami dwóch osób - chłopaka, który nie radzi sobie z problemami i dziewczyny, która poznała smak okrucieństwa, jakim obdarzył ją przyjaciel brata.
Jeśli potrafimy wczuć się w książkę , utożsamić się z bohaterami, to doznamy ogromnego szoku, który skłoni nas do przmyśleń nad życiem, do zadawania pytań "Jak to jest możliwe?", "Skąd biorą się takie ludzkie bestie?", "Dlaczego świat jest taki okrutny?" "Dlaczego ludzie są tacy obojętni?"
Ale to nie koniec! Bo człowiek na samych fajerwerkach nie żyje, a książka nie jest tak idealna jak by się wydawało. Pomysł na całą historię, przedstawienie fabuły nie był zły. Zdecydowanie był dobry! Jednak jest pewne "ale", a mianowicie brakowało mi takiego ogromnego kopa w tej książce. Miałam wrażenie, że jest taka bez życia. Była monotonna i ciągnęła się, a akcja nie mogła się rozpędzić. Autorka dała zbyt dużo postaci, które w życiu cierpiały, przez co książka przytłaczała i ciężko się ją czytało.