Oleszyce koło Lubaczowa w 1939 roku znalazły się pod okupacją sowiecką, zaś od 1941 roku znalazły się pod okupacją niemiecką, by w 1944 roku znów stać się obszarem zajętym przez wyzwalającą ziemie polskie Armię Czerwoną.
Autor był polskim księdzem i wikariuszem parafii w Oleszycach, opisuje bardzo dokładnie w swojej kronice skutki zmiany granic dla swej małej parafii. A te skutki to jednym słowem jedno wielkie zamieszanie.
Książka ta, której premiera planowana jest na 1 października bieżącego roku, jest autentyczną kroniką parafialną prowadzoną niestrudzenie przez księdza Mroczkowskiego na przestrzeni ośmiu lat: od 1939 roku, czyli od wybuchu II wojny światowej, poprzez okupację sowiecką, niemiecką, ponownie sowiecką, aż po Akcję "Wisła".
Zapiski kroniki nie są długie, książkę się czyta bardzo szybko. I te autentyczne zapiski z autentycznej kroniki parafialnej pokazują nienawiść Ukraińców do Polaków, okrucieństwa Ukraińców względem naszego narodu, krwawe czasy okupacji sowieckiej i niemieckiej, oraz powolne kształtowanie się nowej polskiej państwowości po II wojnie światowej.
Na czym polega fenomen tej bardzo ciekawej książki? Mianowicie:
- jest napisana przez bezpośredniego "Obserwatora" pożogi wojennej
- wpisy są króciutkie ale bardzo treściwe, rzadko znajdujemy wpisy dłuższe niż kilka zdań
- obszar opisywany przez księdza Mroczkowskiego w momencie wybuchu II wojny był istną mozaiką narodowościową, a w momencie końca zapisków kronikarskich księdza był już terenem jednolitym etnicznie
tym większa wartość kroniki, bo pokazuje "na żywo" kształtowanie si na bieżąco historii Polski
- jest bardzo cennym źródłem historycznym
- bardzo dobrze, "realistycznie" opisanym fragmentem II wojny światowej, okupacji niemieckiej i sowieckiej oraz Akcji "Wisła"
Autor ukazał też wpływ wojny na ludzi, po jej zakończeniu zdaniem jego ludzie (parafianie) nie byli tacy sami jak przed wojną, cechowała ich większa arogancja i bezduszność niż przed jej wybuchem, można stwierdzić, że ten nasz polski ksiądz słusznie ujął dehumanizację, jaką wojna czyni z ludzi.
Wprawdzie ksiądz Mroczkowski jest nieobiektywny ale trudno mu się dziwić, że cieszy się z wysiedleń Ukraińców, skoro niemal naocznie był świadkiem mordów tej nacji na Polakach i sam w 1944 roku musiał zbiec wraz ze swymi parafianami na pewien czas za San.
Poza tym: był stanowczym wikarym, nie bojącym się przede wszystkim nowotworzących się oddziałów polskiej milicji obywatelskiej i formacji wojskowych przejeżdżających przez jego oleszycką parafię. Jak informuje "Posłowie" ksiądz nie dał się po wojnie zmusić do współpracy z UB.
Podsumowawszy: dlaczego warto sięgnąć po tę książkę? Ano warto, gdyż w tym małym wycinku pokazuje
wojenne losy ludzi, niepewność wynikającą z okupacji, sąsiedztwo z Ukraińcami.
"Obserwator" jest cennym źródłem historycznym pokazującym przede wszystkim wojnę, okupację, prześladowania Ukraińców od strony może i nieobiektywnego, ale trafnego OBSERWATORA.
Warto sięgnąć po tę książkę.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Domowi Wydawniczemu PWN.