Debiutancka powieść Jolanty Król nie sprostała do końca moim oczekiwaniom. Mam wrażenie, że to jedna z tych książek, które lekko się czyta, a później z lekkim sercem wyrzuca z pamięci. Bez wątpienia autorka książki ma potencjał, jej słowa czyta się szybko i przyjemnie, to całkiem dobra rozrywka na spokojny wieczór, ale... to nie było to. Król porusza wiele istotnych tematów, takich jak istotna rola macierzyństwa w życiu kobiety, przyjaźń czy poszukiwanie odpowiedniego partnera, jednak nie spodobało mi się to, w jaki sposób zrealizowała te tematy. Pierwsza część książki znużyła mnie i sprawiła, że niespecjalnie miałam ochotę na kolejne rozdziały. Duży problem stanowiła także bohaterka, będąca w moich oczach prawdziwą desperatką. Podsumowując, nie polecam wymagającym czytelnikom.