Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Nothing More

Landon Gibson, Tom 1

książka

Wydawnictwo Znak
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Książka dla dzieci i młodzieży, której akcja toczy się w Nowym Jorku. Czytelnicy powracają do losów Landona, którego świat legł w gruzach po niespodziewanym zakończeniu związku z Dakotą. Chłopak stara się skupić na studiach i pracy, a wieczory spędza z przyjaciółką Tessą, która również walczy ze smutkiem rozstania.

Kiedy Dakota usiłuje odzyskać względy Landona, ten myśli już o innej dziewczynie. Cukierniczka Nora skutecznie zawróciła chłopakowi w głowie i Landon zdaje sobie sprawę, że bez względu na słuszność podjętych decyzji, uczucia jednej z dziewczyn zostaną zranione. Na dodatek w mieście pojawia się jego przyrodni brat Hardin, który jest byłym chłopakiem Tessy. Ta książka z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom społeczno-obyczajowych powieści.

"NOTHING MORE" - KIEDY KOLEJNE DECYZJE MOGĄ ZADECYDOWAĆ O DALSZYM ŻYCIU

- 316 stron pełnych przemyśleń na temat życia, nie tylko uczuciowego

- Kontynuacja popularnej serii "After", która podbiła serca młodych czytelników

- Powieść autorstwa Anny Todd - znanej, amerykańskiej pisarki

- Książka dla dzieci i młodzieży pełna prób rozwiązania trudnych problemów
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Znak
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 30.03.2017

RECENZJE - książki - Nothing More, Landon Gibson, Tom 1

4.6/5 ( 16 ocen )
  • 5
    13
  • 4
    2
  • 3
    0
  • 2
    0
  • 1
    1

monweg

ilość recenzji:331

brak oceny 24-08-2017 23:25

Anna Renee Todd, dwudziestoośmioletnia amerykańska powieściopisarka (no bez przesady), autorka serii After. Todd pierwszy tom After opublikowała w 2013 roku za pośrednictwem platformy internetowej Wattpad, gdzie cieszył się dużą popularnością. W maju 2014 podpisała umowę z grupą wydawniczą Gallery Books oraz kontrakt filmowy z Paramount Pictures. Todd mieszka w Austin w Teksasie.

Między nami mówiąc to przyznaję, że jestem chyba literacką masochistką. Dlaczego? Przeczytałam wszystkie wcześniejsze opasłe powieści Anny Todd z serii After i do dzisiaj nie wiem z jakiego powodu, ponieważ książki tej amerykańskiej pisarki (?) uważam za całkowite gnioty. I oto co robię. Gdy pojawiają się kolejne w jej dorobku ?dzieła?, włącza się mój masochizm i czytam? Ale do rzeczy.

Dzisiaj postanowiłam napisać o najnowszym cyklu Todd Landon Gibson łącznie, czyli będzie jedna opinia o dwóch tomach z jakże ambitnymi tytułami: Nothing more i Nothing less.

Landon przeprowadza się do Nowego Jorku podążając za swoją dziewczyną Dakotą, z którą są razem od kilku lat. Niestety na miejscu okazuje się, że Dakota widzi swoje życie, ale bez uwieszonego na niej Landona. Chłopak dzieli czas między studia i pracę, wieczory spędzając z Tessą, która właśnie zakończyła związek z Hardinem. I kiedy już Landon przyzwyczaja się do tego, że jest singlem, a w oko wpada mu przyjaciółki Tessy, Nora, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znów pojawia się Dakota, sądząc że chyba popełniła błąd rezygnując z niego. Szykuje się, jak widzicie, miłosny trójkącik i chyba nie ma z niego dobrego wyjścia. I to by było na tyle.

Zastanawiam się, czy żeby opisać ten ?problem? trzeba było aż dwóch tomów. Moim zdaniem w jednej niegrubej książce zamknęłaby się ta historia. Ale przecież nie piszę książek, więc co ja tam wiem.

W pierwszym tomie nie dzieje się absolutnie nic. Książkę czyta się co prawda szybko, bo i temat i styl Todd to ułatwiają. Jednak nie pamiętam, żebym czytała ostatnio tak nudną książkę. Obsadzenie Landona w roli narratora nie jest chwytliwym posunięciem, gdyż chłopak, tak jak fabuła, jest straszliwie drętwy i nijaki. Prawdę mówiąc o Landonie, jak i pozostałych postaciach tego ?dramatu? nie da się napisać nic ciekawego. Ma się wrażenie, że po prostu nie istnieją. I po co czytałam tę książkę? Chyba tylko po to, żeby wam napisać, że kompletnie szkoda na nią czasu.

Jednak mimo tego mój masochizm nakazał mi zgłębienie drugiego tomu cyklu. I po kompletnym rozczarowaniu Nothing more w końcu zapaliło się maleńkie i bardzo nikłe światełko w tunelu. Nothing less moi mili jest lepsze od swojej poprzedniczki. Coś tam zaczyna się dziać, za sprawą Nory i tajemnic, które otaczają dziewczynę niczym woal. Tym razem narracja została podzielona i poznajemy wydarzenia z perspektywy Landona i Nory. Postaci też jakby odrobinę ożyły i już nie są takie skostniałe i bez wyrazu. Dla tych z was, którzy w pierwszej książce bezowocnie poszukiwali Tessy mam dobrą wiadomość, bo i Tessa i Hardin pojawiają się na kartach Nothing less.

Nie wiem jak oceniać te powieści, czy razem, czy oddzielnie. Nothing more to kolejny gniot w wydaniu Anny Todd. Z Nothing less jest trochę lepiej, ale do arcydzieła bardzo dużo jej brakuje. Jestem ciekawa w jakim tempie będzie się uczyć dobrze pisać Todd. Być może kiedyś to nastąpi, pod warunkiem, że w końcu kolejne książki wydostające się spod jej pióra przestaną być ogłaszane bestsellerami. Mam nadzieję, że w przyszłości przeczytam powieść Anny Todd, która mnie zadowoli choć w niedużym stopniu. Tymczasem jeśli jesteście ciekawi, co słychać u bohaterów znanych z serii After radziłabym od razu przejść do tomu numer dwa.

Półka na książki

ilość recenzji:76

brak oceny 11-04-2017 18:30

Zadebiutowała w iście spektakularny sposób, a jej fanfiction stało się wzbudzającą tysiące kontrowersji sensacją. Podzieliła czytelniczy światek na szaleńczo wiernych (i niemal zaślepionych) sobie fanów i na pogardzających jej serią "znawców literatury", odnajdujących dziwną przyjemność w licznych porównaniach "After" do twórczości E.L.James.
Sama nigdy nie ukrywałam, że bliżej mi do tej pierwszej grupy, choć zdaję sobie sprawę z wielu minusów całej serii, z jej monotematyczności i nieco patologicznych, ukazanych w niej, wzorców. Historia Tessy i Hardina to - co wielokrotnie już powtarzałam - moje książkowe guilty pleasure i byłam pewna, że z "Nothing more" (które przenosi nas w sam środek nowojorskiego życia Landona i Tess) będzie podobnie. A - o bogowie! - nie było.
W najmniejszym nawet stopniu.




Tessa, po kolejnej burzliwej przeprawie z Hardinem, kończy związek i wyrusza do Nowego Jorku, w którym to - wraz z Landonem - ma poukładać swoje życie.
Landon miał plan.
Miał zacząć studia w NYC i dorosłe życie u boku swej wieloletniej dziewczyny, Dakoty. Tyle że Dakota zmieniła zdanie i Landon nagle został sam w pełnym chaosu mieście. Kiedy powoli - i z pomocą Tessy - odnajduje się w nowej rzeczywistości, na horyzoncie pojawia się Nora. Starsza i seksowna przyjaciółka Tess, która najwyraźniej czegoś od niego chce.
I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie ponowne pojawienie się Dakoty...
W sercu Landona jest miejsce dla jednej kobiety. Pytanie tylko - dla której?




Na początku rozczarowała mnie objętość "Nothing more". Anna Todd przyzwyczaiła swoich czytelników do liczących pięćset (i więcej) stron cegiełek, tymczasem jej najnowsza powieść ma ich nieco ponad trzysta. Byłam rozczarowana; chciałam jak najdłużej przebywać w świecie lubianych przeze mnie bohaterów, a założyłam, że z cieniutkim "Nothing more" rozprawię się za jednym posiedzeniem. Teraz jednak, po przeczytaniu (a raczej przemęczeniu) książki, wiem, że mała objętość to jeden z jej największych (i nielicznych) atutów.
Powieść reklamowana jest hasłem "Landon i Tessa w NYC", chociaż Tessy w tej historii jest dosłownie tyle, co kot napłakał. Naprawdę. Nigdy nie należałam do jej fanów, bo tak (metaforycznie) ślepe i naiwne dziewczę raczej nie wzbudza sympatii, ale - nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem/napiszę - dałabym się niemal pokroić za więcej Tessy. Landon bowiem bije ją na głowę - w poziomie głupoty, w absurdzie swych działań, w ambiwalencji uczuć w stosunku do każdego i wszystkiego, i w -przede wszystkim - braku konsekwencji. W "After" dał się poznać jako sympatyczny chłopak i lojalny przyjaciel, który wyznaje określone wartości i dla którego najbardziej na świecie liczą się bliscy. Nie wiem, co się stało; co poszło nie tak, ale Landon ZDECYDOWANIE nie jest już tym, kim był. W "Nothing more" to irytujący do bólu chłopaczyna, którym da się sterować równie łatwo co marionetką. Pozbawiony dumy i ambicji, który po policzku od jakiejkolwiek osoby nadstawi i drugi (i gdyby tylko miał to - jestem pewna - nadstawiłby i trzeci, i czwarty). Jego przemyślenia życiowe, głębokie niczym przydrożna kałuża, nijak mają się do całej historii, a zachowanie względem dziewczyny - czy tej potencjalnej, czy byłej - przyprawia o nudności. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak nijaką i pozbawioną własnego zdania postacią. Ja rozumiem, nie każdy bucha testosteronem jak mężczyźni z powieści Vi Keeland i nie każdy jest seksownym buntownikiem-awanturnikiem na miarę Hardina, ale ludzie! Landon to nie grzeczny chłopak (a w zasadzie już mężczyzna), to nie elokwentny gentleman, to nawet nie "chłopak z sąsiedztwa" - to największy bodaj w historii literatury wymoczek bez grama woli walki. Zachowanie Dakoty względem niego wołało o pomstę do nieba albo (przynajmniej!) o jakąkolwiek reakcję. Tymczasem co robi Landon? On, moi drodzy, akceptuje. Akceptuje dosłownie wszystko. Jednym słowem, róbcie co chcecie, a Landon i tak to zniesie, bo on, kochani, musi być kołem ratunkowym dla całej ludzkości; mitycznym Atlasem, dźwigającym na swych barkach cały świat. Nora, kolejny obok Dakoty żeński element tego dziecinnego trójkąta miłosnego, również przyprawia o ból głowy. Zdawać by się mogło, że będzie rozsądniejsza - wszak jest starsza i bardziej doświadczona. Nic bardziej mylnego. Wikła się w ni to związek, ni przyjaźń z emocjonalnie niedojrzałym chłopaczyną, kreującym się na szalenie racjonalnego i pozwala się wodzić za nos jego rozhisteryzowanej byłej dziewczynie (a ta z kolei zaczyna się zachowywać jak pies ogrodnika). A wystarczyłaby jedynie szczypta konsekwencji i krótkie ultimatum.
W końcu wóz albo przewóz, prawda?




Przez ponad trzysta stron czekałam na coś, co mogłoby uratować tę książkę. Na króciutką wstawkę z perspektywą Hardina, na jego kwiecisty język, na dreszczyk emocji i odrobinkę wątpliwości. Niestety się nie doczekałam, a "Nothing more" to dla mnie jedno z największych rozczarowań tego roku. Jako fanka "After" liczyłam na coś równie dobrego, a dostałam wypraną z emocji opowiastkę z bohaterem zachowującym się jak 5-letnie dziecko. Jestem rozczarowana, jest mi przykro i pytam "Anno, jak to się stało????".




Anna Todd w podziękowaniach zdradziła, że miała problem z "Nothing more". Że cała historia była w niej w zasadzie od zawsze, ale nie bardzo wiedziała jak stworzyć z niej zgrabną całość. Pisała i zmieniała; zmieniała i pisała, ale wciąż nie była zadowolona z efektu końcowego.
I to niestety widać i czuć.
"Nothing more" wydaje się być pisane na szybko, na tzw. kolanie i jest - najzwyczajniej w świecie - nudne. Polecam jedynie fanom serii "After" i to tylko wtedy gdy chcą mieć czyste sumienie, że zapoznali się ze wszystkimi książkami należącymi do - czy też powiązanymi z - ich ulubionym cyklem.
W innym wypadku... Stanowczo odradzam.