"Paryż znów będzie się nazywał Miastem Światła, a ludzie na sali sądowej będą się przysłuchiwali, dłubiąc palcem w nosie, wyliczaniu naszych zbrodni: donosy, pobicia, kradzieże, morderstwa, wszelkiego rodzaju machinacje - sprawy, które w chwili, gdy zapisuję te linijki, są monetą obiegową. Kto zgodzi się przyjść, by świadczyć na moją korzyść? (...) Pluton egzekucyjny. I wszystkie okropności, jakie Madeleine Jacob zapisze na moje konto. (...) Jakkolwiek by było, moi wspólnicy zabiją mnie, zanim jeszcze Moralność, Sprawiedliwość, Ludzkość wyjdą znów na światło dzienne, aby mnie upokorzyć."
Człowiek o wielu imionach grasuje po wojennym Paryżu nocą. Jest policjantem i zdrajcą. Polityczną, moralną i osobistą prostytutką. Nie ma prawdziwego imienia, ale ma twarz - twarz pełną dziecięcej niewinności. Jest ścigającym i ściganym. Jest na skraju przepaści, ponieważ powierzono mu obustronnie rolę podwójnego szpiega. Misje musi wykonywać każdej nocy i zakończyć zanim nadejdzie świt. A ułatwieniem i utrudnieniem zarazem jest to, że losy świata obchodzą go tyle, co własne bezpieczeństwo - nic. Ocenia i podsumowuje innych, podczas gdy sam jest "chimerycznym chłopcem, który cierpi na chorobę: młodość, która bardo szybko przemija". A noc nawraca na każdej stronie.
Jeśli powyższą charakterystykę trudno zrozumieć, to dlatego, że trudno zrozumieć Modiano, który bez wątpienia osiągnął literacki kunszt i umiejętność operowania słowem, ale czegoś mu jednak zabrakło. Wkraczamy w rzeczywistość bohatera w losowo wybranym przez autora, tudzież pierwszoosobowego narratora, momencie i opuszczamy ją w podobnym. Fabuła nie tworzy historii, jest spojrzeniem na wycinek życia szpiega, ale nie jest to moment szczególny. Historia nie będzie miała początku i końca, będzie miała wyrwany z kontekstu środek.
Bohaterem drugoplanowym jest Paryż, który gnije, rozkłada się, cuchnie i zarasta wojenną dżunglą. Wojenna stolica Francji to także miejsce wypaczenia moralności. Rzecz dzieje się w określonej przestrzeni, ale w zupełnie onirycznym "pozaczasie". Kontury się rozmywają, a nawet jeśli nie, to przecież w nocy i tak wszystko wygląda inaczej.