"Oczywiście przeszłość zawsze wpływa na przyszłość. Świadomie bądź nieświadomie stosujemy nauki przeszłości do przewidzenia przyszłości i odnosimy wczorajsze poglądy do jutra. Ale starajmy się oceniać przeszłość uczciwiej, prawdziwiej, bardziej obiektywnie i bezstronnie."
Z ciekawością podeszłam do książki, z jednej strony repetytorium wiedzy o dawnych postaciach i wydarzeniach, a z drugiej strony poruszanie się po intrygujących zagadnieniach bliskich moim zainteresowaniom zawodowym, czyli public relations i propagandzie. Drażniło mnie jednak utożsamianie PR i propagandy, jakby te dwa instrumenty promocji w oczach autora stawały się jednym, bez względu na ich zasadnicze założenia, różnice i przesłanki.
Frank Fabian podejmuje próbę dociekania prawdy historycznej, sprawdzenia wiarygodności źródeł pod kątem poziomu uczciwości, korygowania opinii na temat faktów z przeszłości, obnażania fałszerstw, oszustw i manipulacji informacjami, częstego ich zatajania, naginania i upiększania. Kontrola polityczna, świadome wypaczanie rzeczywistości w celu sterowania ludem, utwierdzania prawa do przywództwa, niszczenia oponentów władzy, wyciszania buntów, legitymizowania wojen czy umacniania żądań terytorialnych. Kłamstwo staje się sprzymierzeńcem, portrety przywódców podlegają retuszowaniu, szlifowaniu, upiększaniu, a prawda zanika w kolejnych pokoleniach.
Oglądamy historyczne postaci i wydarzenia w innym niż zazwyczaj świetle, odsłonie odmiennej od podawanej przez szkolne podręczniki i popularnonaukowe publikacje. Z kilkoma poruszanymi w książce aspektami zgadzam się, jednak wydźwięk innych nie brzmi dla mnie przekonująco. Autor wysuwając oskarżenia pomija jednak wiele aspektów uwarunkowań politycznych, społecznych i moralnych dawnych czasów. Mam wrażenie powierzchowności prześlizgiwania się po tematach, brakuje odniesień do konkretnych źródeł. Wyczuwalna jest chęć zaimponowania odmiennymi poglądami, zbulwersowania krańcowymi opiniami, zszokowania przykładami. Wszystko to podsyca aurę sensacyjności, zadziwienia, złożonej intrygi, a przez to rzutuje na zatracenie obiektywizmu, powielenie błędów historiografów, których wcześniej autor skrytykował.
Ale może o to chodzi, aby odbiec od powszechnej merytoryki, spopularyzowanych przez wieki wizerunków, fałszywie wykreowanych image, narzuconych pozornie słusznych interpretacji i właściwych tonów odbioru historii. Nie wolno łapać się na gotowe wzorce i ulegać bezkrytycznej absorpcji wiedzy. Trzeba poddawać weryfikacji źródła, przeglądać opinie, mieć świadomość istoty przedstawiania zjawisk w określonym świetle. Jakby impuls do fascynującego zagłębiania się w nauki humanistyczne i społeczne, być może nawet rewizja niektórych odniesień i przekonań. W wielu wypadkach historia powinna zostać napisana na nowo, gdyż zbytnio obrosła ozdobnikami, legendami i baśniami. Jakby autor dawał do zrozumienia, aby i we współczesnych czasach nie ulegać magii sprytnie kreowanych wizerunków, prawidłowo odszyfrowywać gesty czynione pod publiczkę, które spektakularnie odwracają uwagę od istotnych bieżących wydarzeń i ich konsekwencji. Właśnie w takim uświadamiającym i refleksyjnym ujęciu książka sprawdza się.
Przykładowo, z przytoczonych przez autora argumentów Mojżesz jawi się jako postać legendarna, stworzona przez kapłanów, wymysł bezbłędnie odpowiadający na ludzkie lęki i nadzieje, z czasem nabierający cech realizmu. Gajusz Juliusz Cezar to sadysta, zdrajca, skrytobójca i ludobójca. A co kryje się za reputacją genialnego wodza Aleksandra Wielkiego? Jaki największy błąd popełnił Cyceron? Kto okazał się największym propagatorem nienawiści i nietolerancji, choć traktowany jest jako człowiek najbardziej zasłużony dla chrześcijaństwa? Czy Krzysztof Kolumb faktycznie był wielkim odkrywcą, a może bezwzględnym handlarzem niewolników i człowiekiem opanowanym przez gorączkę złota? W jaki sposób ojciec reformacji wzywał do zbrojnej przemocy? Któremu niemieckiemu księciu wystawiono setki pomników, choć był skutecznym podżegaczem wojennym i przeżartym nienawiścią militarystą? Czy nie przecenia się posunięć wojskowych Napoleona Bonapartego? Dlaczego brakuje obiektywnych mierników, aby ocenić działania Piotra Wielkiego?
...