Tytus Jensen jest zmęczonym życiem, wiecznie pijanym pisarzem. Pije coraz częściej, a pisze coraz rzadziej, bo pisze tylko wtedy, kiedy jest trzeźwy. Pomimo, że potrafi naprawdę dobrze pisać, jego postać już mocno przybladła na literackim rynku. Marzy mu się powrót w wielkim stylu, na czołówkach list bestsellerów....
Jensen przyjaźni się z młodym poetą Eddiem X. Obaj, praktycznie jednocześnie, wpadają na pomysł napisania książki o kontrowersyjnym tytule "Najlepsza książka na świecie", która powinna trafić na szczyty list bestsellerów i przynieść autorowi sławę i pieniądze. Książka ma być jedyna w swoim rodzaju, a ten z nich, który ją napisze - wygra swój los na loterii.
Jensen podpisuje kontrakt z wydawcą i zabiera się do pracy. Rozpoczyna sie wyścig z czasem...i z własnym nałogiem. Komputer uruchamia się bowiem tylko wtedy, kiedy Tytus jest trzeźwy.... Jaki będzie tego finał? Przekonajcie się sami!
"Najlepsza książka na świecie" jest napisana lekko i dowcipnie, ze sporą nutą sarkazmu i drwiny. Czyta się ją z przyjemnością, zaglądając za kulisy procesu powstawania książki. Czytelnik ma wrażenie jakby zaglądał pisarzowi przez ramię :) Jak się okazuje "w szaleństwie jest metoda" - perypetie Jensena bawią czytelnika i sprawiają, że zaczynamy mu kibicować. W książce śledzimy nie tylko proces powstawania ksiązki, ale również jesteśmy świadkiem jego walki z nałogiem i własnymi słabościami. Droga do sławy jest wyboista i często wiedzie pod górkę, o czym przekonuje się Tytus Jensen. Czy było warto? Oceńcie sami.
Ja przeczytałam z przyjemnością i doskonale bawiłam się przy jej lekturze :)