Przez pierwszych kilkadziesiąt stron powieści byłam szczerze zaskoczona. "To? To zyskało popularność? Chryste, kto czyta takie książki?" - pytałam samą siebie i przeczuwałam całkowitą klęskę, a wizja kolejnych czterystu stron jawiła mi się jak największy koszmar. Nieoczekiwanie jednak wszystko się zmieniło i każdą kolejną kartkę chłonęłam z wzrastającym zaciekawieniem. Okazało się bowiem, że autorka miała naprawdę dobry pomysł na fabułę i wygląda na to, że spędziła wiele czasu nad jej dopracowywaniem. Mimo to nie byłam w stanie przymknąć oka na warstwę językową książki. Drętwe dialogi raz za razem budziły mój niesmak i niestety nawet świetny pomysł na fabułę nie skłoni mnie do wystawienia "Mrocznej Bohaterce" wyższej oceny. Tłumaczenie kiepskiej jakości dialogów młodym wiekiem autorki raczej mnie nie przekonuje. Tak czy inaczej niecierpliwie oczekuję kolejnego tomu i coś mi mówi, że tym razem językowo dorówna on niezłej fabule.