Czy książka może pachnieć słońcem, schłodzonym winem , pomarolą, crostini bądź prosciutto? Okazuje się, że tak, czego ewidentnym przykładem jest znakomity dziennik Małgorzaty Matyjaszczyk Mój pierwszy rok w Toskanii. Zapiski spełnionych marzeń.
To właściwie blog uzupełniony o komentarze, przepiękne zdjęcia w pełni oddające klimat toskańskich miasteczek i zabytków oraz rysunki samej autorki.
Oprócz osobistej tragedii autorki w książce nie znajdziemy smutków , smuteczków, w ręku trzymamy bowiem zapiski spełnionych marzeń o spokojnym i pełnym harmonii życiu, o własnej pracowni, smakowaniu Toskanii i o zapuszczaniu korzeni.
Razem z Matyjaszczyk dni spędzamy na odnawianiu plebanii, długich spacerach z psami i jeszcze dłuższych spotkaniach przy biesiadnym stole. Ach, jakie smaki i aromaty roztacza przed nami autorka wprost nie sposób się oprzeć!
Kiedy już nasycimy nasze ciało podczas zupełnie nietrywialnych czynności jak spożywanie tych delicji, nastaje czas na strawę duchową.
Autorka serwuje nam sporą ilość cieszących oko dekupaży czy pieczołowicie odlewanych świec, ale dopiero wspólne wędrówki po okolicznych miasteczkach stanowią prawdziwą rozkosz.
Mój pierwszy rok w Toskanii. Zapiski spełnionych marzeń to niezwykle smakowity kąsek nie tylko dla podróżników, ale też dla wszystkich, którzy w zaciszu czterech katów chcą przeżyć przygodę. Pełne smaków i smaczków zapiski przybliżają kulturę, sztukę Toskanii, ale i specyficzną aurę codziennego życia. Życia pod słońcem i w deszczu Toskanii.