Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Przyjaciółka   Książka 37,28 zł
Paderborn Langer Tom 2   Książka 32,93 zł
Tajemnica domu Uklejów   Książka 37,49 zł

Ludzie i bogowie Ameryki Środkowej

książka

Wydawnictwo Ossolineum
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Stan wiedzy ludów środkowoamerykańskich pozwalał im na obserwację nieba, umożliwił stworzenie kalendarza, wzniesienie piramid, wynalezienie pisma. Decydującą jednak rolę w tych kulturach odgrywały wierzenia i rytuały, a wśród nich ofiary z ludzi. Autorka omówiła nie tylko najlepiej poznane kultury Majów i Azteków, ale wiele uwagi poświęciła ludom i plemionom wcześniejszym: ludziom-jaguarom, czyli Olmekom, Totonakom, Huastekom, Zapotekom, Mistekom i Toltekom.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Ossolineum
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 27.03.2009

RECENZJE - książki - Ludzie i bogowie Ameryki Środkowej

4.5/5 ( 10 ocen )
  • 5
    8
  • 4
    1
  • 3
    0
  • 2
    0
  • 1
    1

nannar02

ilość recenzji:146

brak oceny 22-08-2009 13:56

Zweryfikowany zakup

Autor tej opinii jest naszym klientem. Kupił ten produkt w naszym sklepie.

Ludy zamieszkujące Amerykę Środkową pomiędzy r.2000 p.n.e.,a podbojem hiszpańskim, to rzeczywiście historia pełna zagadek i pytań, na które nie sposób znaleźć odpowiedź jaka mogłaby zadowolić badaczy zajmujących się prekolumbijskimi dziejami tego regionu świata. Przykłąd - chyba z najprostszych z możliwych w tej materii - to fakt iż cywilizacje indiańskie tego obszaru poczynając od Majów, a kończąc na Aztekach, nie znały koła, nie posługiwały się zwierzętami jucznymi w transporcie, a jednocześnie zadziwiały swoją wiedzą matematyczną, niewiarygodnie precyzyjną znajomością kalendarza słonecznego i wiedzą astronomiczną, szczególnie znajomością ruchów Wenus i Plejad. Ale przecież naukowcy stwierdzili też iż Majowie prowadzili obserwacje gwiazd sięgając ... 400-500 mln lat wstecz (!). Co ich skłaniało do prowadzenia tak rozległych obliczeń..? Przypomnieć wypada też iż wysoki poziom cywilizacyjny ludów Mezoameryki znajdował swoje odbicie, w doskonałym rozplanowaniu miast, podziale pracy, a jednocześnie ci sami ludzie - z niewieragodnym okrucieństwem - składali ofiary z jeńców swoim nienasyconym krwi bogom. W tym względzie zdecydowanie przodowali Aztekowie, którzy kult ofiar z ludzi podnieśli do poziomu autentycznego ludobójstwa, co zresztą przyczyniło im smiertelnych wrogów wśród podbitych ludów. To te podbite ludy - stając po stronie konkwistadorów - ułatwiły przybyłym Hiszpanom, podbój imperium Montezumy. Inną sprawa jest fakt iż - co jest doprawdy zdumiewające - panowanie wspomnianego azteckiego władcy było naznaczone od samego poczatku 'znakami niebios', związanych z dawną przepowiednią o powrocie (ze wschodu) wygnanego niegdyś Pierzastego Węża/Quetzalcoatla. Rzeczywiście, Montezuma II, nie mógł czuć się pewny na swym tronie. Wstąpił bowiem na tron w r.1502, którego patronem był 'wygnany bóg' Quetzalcoatl, a przecież opiekunem Azteków był ten, który do tej banicji się przyczynił - bóg Tezcatlipoca. Co więcej, na rok 1519 (a więc ten sam, w którym Cortez pojawił sięna wybrzezu mezoamerykańskim), przypadał koniec 52-letniego cyklu kalendarzowego Azteków. Dawna przepowiednia powiadała, iż Ouezalcoatl, któregoś dnia powróci, właśnie od wschodu skąd przybyli na swych okrętach Hiszpanii (wylądowali w miejscu ob. Veracruz) ... Stąd nie może dziwić fakt iż zarówno Aztekowie, jak i sam Montezuma II, ulegli psychozie przerażenia. Uwierzyli iż zgodnie z zapowiedzią bogów Quetzalcoatl powrócił, by upomnieć się o utracone królestwo. Ta świadomośc sparaliżowała (a po części omamiła) mentalnie mieszkańców Państwa Azteków. Osaczony tą atmosferą 'Wielki Mówca'/Montezuma, wszystkie ważne decyzje podejmował w oparciu o 'boskie wizje'. Te zaś, niezmiennie przepowiadały walki pomiędzy Tezcatlipoki, a Quatzalcoatlem. Finał tych wszystkich czynników miła dla Aztekó wymiar tragiczny. Montezuma II Xocoyotzin zostaje stracony przez uduszenie (1520), jego następca (i brat),Cuitlahuac - poddaje stolicę (Tenochtitlan) rok później. W r.1521 jego następcą zostaje uwielbiany przez lud - Cuauhtemoc/Spadający Orzeł, został pojmany (1521) i po krutnych torturach, zostaje powieszony w r.1525. Na Cuauhtemocu, kończy się ostatecznie lista władców (tlatoani) Państwa Azteków. Cuauhtemoc przeżył w niewoli cztery lata, bynajmniej nie w następstwie miłosierdzia Hiszpanów. Chciwi złota konkwistadorzy trzymali go przy zyciu tak długo, jak tliła się w nich nadzieja iż uda im się zmusić ostatniego władcę Azteków do wyjawienia im miejsc w których miały zostać okryte ich bajeczne skarby. Gdy nabrali przekonania iż nie dowiedzą się niczego ponad to co już wiedzą - zamordowali Cuauhtemoca ... A przecież koniec krwawego świata Azteków, nie musiał oznaczać początku nowego o tym samym obliczu, tyle że pod inną władzą. Tym bardziej iż zdobywcy przybywali w imię i pod sztandarami Chrystusa. Jednak ani nakazy wiary, ani sumienia nie powstrzymały najeźdźców przed mordami, których dopuścili się dla czczej chwały oręża i złota, które pokochali ponad wszystko ...