Dwadzieścia lat to niewiele. Mężczyźni w tym wieku to zazwyczaj jeszcze chłopcy miotający się gdzieś na granicy dorosłości. Ale w tym wieku można też napisać powieść. Powieść dobrą, a nawet wybitną, dojrzałą, o doskonałym warsztacie i bogatym języku. Ta sztuka udała się Jackowi Dehnelowi. ,,Lalę? napisał, gdy miał dwadzieścia lat. Otrzymał za nią Paszport Polityki, a sama powieść przez wiele miesięcy była hitem wydawniczym. Po jej przeczytaniu nie jestem zaskoczona, że jego debiut został przyjęty z takim entuzjazmem. Tytułowa ,,Lala? to babcia Jacka Dehnela ? Helena Bieniecka, urodzona w 1919 roku w Kielcach. Jako mała dziewczynka długo nie mogła doczekać się imienia, a jako że była ślicznym dzieckiem zaczęto wołać na nią ,,Lala?, ,,Lalunia?, ,,Laleczka?. Rodzice w końcu swój obowiązek spełnili, ale Lala przylgnęło do niej już na zawsze. Lala to historia kobiety, która, jak sama zwykła mawiać, w życiu miała zawsze ,,więcej szczęścia niż rozumu?. Udało jej się przetrwać jedno z najokrutniejszych stuleci w Europie ? przeżyła pierwszą i drugą wojnę światową, czasy powojenne i komunizm. Dehnel pokazuje nam życie drobnego mieszczaństwa na Kresach i podarowuje czytelnikom podroż przez epoki. Jego utwór przedstawia nam świat, który odszedł, świat porcelany, bali, sukni z koronki i tafty. W tej na pozór dziwacznej rodzinnej sadze, biografii i wywiadzie w jednym pisarz pozwala swojej babci na potok słów i liczne dygresje. Na początku nie jest łatwo nam odnaleźć się w gąszczu wątków, pobocznych historii i mniej ważnych anegdotek. Babcia swobodnie przeskakuje od historii swojej babci, do historii wujków i ciotek. Poznajemy życie jej dziadka- milionera, jego żony, która od sieroty stała się lwicą salonową, historię matki i jej rodzeństwa. Słuchając jej opowieści spotykamy ludzi szlachetnych i czarne charaktery, japońskich szpiegów, dobrych Niemców i potulnych Rosjan. Wszyscy oni zostają przepuszczeni przez babciny ,,pryzmat? i przedstawieni nam w sposób bardzo subiektywny. Czytelnik o umyśle lubiącym fakty poukładane chronologicznie niczym w szufladkach, nie będzie miał łatwo. Przez pierwsze rozdziały narracja wije się i kręci, zatacza kręgi, omija najważniejsze, a kiedy już myślimy, że wreszcie zrozumieliśmy, kto, z kim i dlaczego, okazuje się, że byliśmy w błędzie. Zapewne wielu w tym momencie odłożyło ,,Lalę? na półkę, myśląc, że to opowieść zbyt nudna i chaotyczna. Nic bardziej mylnego. Z każdą stroną zatapiamy się coraz bardziej w rzeczywistość podsuwaną nam przez Dehnela. A jest to rzeczywistość nad wyraz interesująca, troszkę zamazana, ,,zakurzona?, pobrzękująca porcelaną i gwarą rozmów. Na dziewiętnastowiecznych salonach liczyło się słowo, jego subtelność, sztuka, filozofia i niezobowiązujące pogawędki przy herbacie. Jest to coś, za czym osoby takie jak ja, o nieco staroświeckiej naturze, w skrytości ducha marzą. Helena Bieniecka to kobieta o niewątpliwym talencie do opowieści. Chciała napisać swoją autobiografię, ale zawsze coś jej przeszkadzało. Jej wnuk robi to za nią, stając się jednocześnie jednym z głównych bohaterów. To on kończy znane mu już na pamięć opowieści, to on decyduje, które urywki poznamy, w końcu to jego przyjaciele i przeżycia pojawiają się w narracji w czasie teraźniejszym. Nie można więc stwierdzić, że jest to tylko i wyłącznie saga rodzinna. Owszem, Dehnel stworzył misterne drzewo genealogiczne, ale chyba nie tylko o to mu chodziło. Pisząc ,,Lalę? starał się zachować pamięć o swojej rodzinie, ocalić historię życia babci od zapomnienia. Równocześnie pragnął zaznaczyć swoją obecność. Ten młody pisarz bywa przez krytyków uznawany za pretensjonalnego i sztucznego młodego mężczyznę, pozującego na gentelman`a w cylindrze i z laseczką. W ,,Lali? odnajdujemy wyjaśnienie. Poeta został wychowany głównie przez babcię, w wieku lat czterech czytywał Szekspira i rozprawiał z nią o filozofii Kartezjusza. Wychowany w Oliwie, karmiony od dzieciństwa historiami o nieistniejącym świecie nie mógł wyrosnąć na nikogo innego. I chyba najpełniej przedstawia to wydarzenie z jego życia ? w wieku dziewięciu lat mały Jacek stanął w ogrodzie i zaczął krzyczeć: ,,Gdzie moja Europa?!?. Dehnel zachwyca mnie swoim stylem i wirtuozerią selekcjonowania słów. Każde z nich jest starannie dobrane. Nikt tak jak on, nie potrafi znaleźć tysiąca określeń na jedno pojęcie i nikt tak jak on nie potrafi opisać swoich uczuć. Od samego początku steruje on więc naszymi emocjami ? doskonale wie, kiedy uśmiechniemy się pod nosem, a w którym momencie nasze oczy zaszklą się od łez. Przez powieść przebija ogromna miłość autora do babci. Bowiem książkę tę możemy traktować jako opowieść o odchodzeniu, swego rodzaju pożegnanie. Dehnel już na pierwszych stronach zdaje się pogodzony z nieuchronnie zbliżającą się śmiercią Lali. Bez wstydu opisuje codzienność i opiekę nad starzejąca się babcią. Te właśnie fragmenty są dla mnie najbardziej wzruszające. Babcia, która cudem uniknęła śmierci, babcia która ratowała bliskich i chłopów, przeżyła dwie wojny i podróżowała po Europie, staje się na powrót dzieckiem. Zaczyna zapominać, historie w jej głowie zacierają się i tracą kolory. Prozaik z cierpliwością przypomina babci o lekach, odciąga ją od drapania się, kąpie i zmienia pieluchy. Czuje się zmęczony, ale jest przy babci, bo pragnie podarować jej ostatnie chwile radości. ,,Lalka? to jego hołd, wyraz uwielbienia dla ,,cesarzowej?. Co ciekawe, pisarz opisuje historie swojej rodziny tylko po kądzieli. Owszem, zaznacza obecność mężczyzn, ale są oni gdzieś z boku, w tle. Głowna uwaga skupia się na kobietach, bo kobiety z jego rodu były ,,dumne, silne i uparte?. I taka też była Lala. Niektórzy uważają, że Dehnel nadmiernie wywyższył swoją rodzinę. Ale czy nie o to chodziło? Nie zapominajmy, że pisarz napisał ją bez wątpienia głównie dla siebie, bliskich i znajomych. Jak już wspomniałam stworzył ją, by zachować pamięć o ich życiu. Nie wymagajmy więc, by książka była w całości ,,pod nas?. ,,Lala? jest tak niezwykła, ponieważ jest równocześnie hołdem, opowieścią o bliskości i pamiętnikiem. Zaczaruje miłośnika minionych epok, romantyka, a także poszukiwacza porywających historii. Jest to książka ,,gadana? i trochę nieuporządkowana, ale to wszystko sprawia, że Dehnel coraz bardziej oczarowuje nas swoim talentem klasycyzującego poety.