Do tej pory miałam okazję przeczytać tylko jedną powieść, która wypłynęła spod pióra Katarzyny Enerlich. Spotkanie to wspominam niezwykle interesująco i naturalnie. Z ogromną przyjemnością oddałam się lekturze, która wciągnęła mnie na tyle, że przez kilka kolejnych godzin nie mogłam się skupić na niczym innym. Jest to o tyle fajne, że bardzo szybko zapominam o szarej rzeczywistości i zagłębiam się w świecie przestawionym nam przez autora.
"Kiedyś przy błękitnym księżycu" opowiada swoim czytelnikom historię czterdziestoletniej kobiety, która od najmłodszych lat zmuszona była do opieki nad pijanym ojcem. Nie było bowiem dnia, w którym mężczyzna zająłby się wszystkim tym, co powinien czynić każdy szanujący się człowiek. Nie interesowały go potrzeby własnej córki, która marzyła o namiastce normalności. Tymczasem dziewczyna nie mogła liczyć nawet na odrobinę zrozumienia i miłości, które w naszym życiu są niezwykle ważne. Zamiast tego dbała o pędzarnie bimbru, gospodarowała miejscem, które zamieszkiwała ze swoim opiekunem. W głębi duszy Basia tęskniła również za matką, która zdecydowała się na wyjazd do Włoch i tym samym, pozostawiła córkę na pastwę losu. Mija lata a główna bohaterka nie potrafi sobie poradzić z demonami przeszłości. Na swojej drodze spotyka ona wielu mężczyzn i w każdym z nich stara się odnaleźć namiastkę swojego ojca. Czy Barbarze uda się ustabilizować? Ile czasu będzie potrzebować aby wyjść na prostą i rozpocząć szczęśliwe życie?
Katarzyna Enerlich okazała się autorką, do której brak mi słów. Nigdy bym się nie spodziewała, że jakakolwiek powieść wywrze na mnie aż tak wielkie wrażenie. Co prawda wiedziałam, że będę miała do czynienia z lekturą, która jest mi bliska ze względu na swoją problematykę, jednak nie sądziłam, że jej bezpośredniość okaże tak sugestywna i emocjonująca. Alkoholizm jest czymś co pojawia się w bardzo wielu domach. Wielu osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że sieje on ogromne spustoszenie i chaos, który z biegiem czasu staje się niemalże niemożliwy do opanowania. Leczenie tego uzależnienia jest niezwykle trudne, gdyż wymaga silnej woli osoby, która decyduje się na stałą abstynencję. Zanim jednak zaczniemy od leczenia osoby chorej musimy pamiętać, że ową terapię należy również poprowadzić dla członków najbliższej rodziny pacjenta. To także na ich owa przypadłość wyryła niezauważalny ślad, który pozostanie już z nimi na zawsze.
To o czym mówię w sposób szczególny zostało przedstawione czytelnikom w powieści "Kiedyś przy Błękitnym Księżycu". Główna bohaterka jest doskonałym przykładem na to, że rozwój dziecka może być ściśle związany z jego sytuacją rodzinną. Niezwykle skutecznie odbija się to na zachowaniu młodego organizmu i aż szkoda, że wielu rodziców nie bierze tego pod uwagę. Tym bardziej jestem zadowolona, że tego typu powieść powstała i miałam okazję ją przeczytać. Jestem niemalże pewna, że powrócę do niej w przyszłości, a i was gorąco do tego zachęcam. Spędzicie czas w doborowym towarzystwie, a przy okazji poznacie bagaż doświadczeń osób, które przyjdzie wam spotkać na łamach tej książki. Każda z nich wnosi do tej lektury bardzo wiele. Dodatkowo autorka posługuję się naprawdę fajnym językiem, tworząc tym samym niesamowitą atmosferę, która nie pozwala Molom Książkowym na oderwanie się od lektury. Osobiście nie mogę doczekać się chwili, w której sięgnę po kolejną publikację Katarzyny Enerlich.