"Drzewa odbijają się w płynącej wodzie. Twarz odbija się w lustrze. Życie odbija się w baśniach." Tak pisze 9-letnia Milka Kalemba w swoim wypracowaniu na pierwszych po wojnie zajęciach z języka polskiego. "Kalamburka" nie jest jednak baśnią i... nie kończy się wcale. Ponieważ zbliżając się do ostatnich stronic powieści zbliżamy się do początku. Jest to początek wszystkiego, podróż do źródła borejkowskiego ciepła, którym emanuje cała "Jeżycjada". Z elektryzującym ciało i duszę uczuciem żywego uczestniczenia w życiu Mili, głównej bohaterki "Kalamburki", podróżujemy wraz z nią w czasie i przestrzeni. Ta niesamowita podróż rozpoczyna się 31 grudnia 2000 roku, ukazując burzliwe losy Milki i jej bliskich, splecione w ciasny warkocz z wydarzeniami historycznymi, by zakończyć się w roku 1935 - dniu narodzin głównej bohaterki. Tak fantastycznie poprowadzona akcja powieści porywa nas w swej retrospekcyjnej dynamice, dając wrażenie głębokiej bliskości nie tylko bohaterów i ich osobistych przeżyć, ale także rozgrywających się w tle mniej lub bardziej ważnych wydarzeń historycznych. Przybycie do Polski Jana Pawła II, poznańskie strajki w Czerwcu 56, czy wreszcie powojenne piekło, które ocalali ludzie próbują przyoblec w normalność to tylko niektóre z budujących niezwykły klimat książki wydarzeń, w których czytelnik zanurza się z głową odnosząc nieodparte wrażenie współuczestniczenia. Z tego powodu niejeden dreszcz wzruszenia, grozy i niejedna łza okrasi Wam te strony, przez które jednak, jak zawsze u Małgorzaty Musierowicz, prześwieca humor, nadzieja i wiara w człowieka. Przemyślnie skonstruowana fabuła, która z rozdziału na rozdział zagłębia nas w historii życia Milki i jej bliskich, sprawia, że "Kalamburka" jest książką wyjątkową nie tylko w całej "Jeżycjadzie" ale w ogólnym pojęciu tego, co oferuje rynek księgarski. Uczucie ciągłego cofania się w czasie napełnia czytelnika miłym oczekiwaniem podszytym niepokojem i narastającą ciekawością. Jest to bowiem jedna z tych książek, które wciągają nas w swe stonice jak za sprawą magicznego zaklęcia i nie chcą puścić do ostatniego słowa. To tak jakbyśmy weszli do głębokiej, długiej jaskini z przeświadczeniem, że musimy iść naprzód, bo tam, na końcu czeka na nas prawdziwy skarb, źródło odpowiedzi na nasze pytania. Zdumieniem, jakby na nowo odkrytym, napawa fakt, iż malutkie, osierocone dziecko przeżywa II wojnę światową, żyje w ciężkich czasach biedy, głodu, strajków, uciśnień i braku wolności, by potem odnaleźć w tym wszystkim miłość swego życia. By połączyć z tym człowiekiem na zawsze swoje losy, mieć z nim cztery wspaniałe córki i po prostu ŻYĆ. Żyć szczęśliwie i dobrze pomimo świadomości, iż życie to jest pełne cierpień, niedostatków i wyrzeczeń. Milka całym swym życiem uczy nas jak czerpać z niego pełną garścią, pozostając przy tym człowiekiem naprawdę mądrym, dobrym i pełnym wewnętrznego ciepła. Taka jest ta Melania zwana Kalamburką - twarda i delikatna zarazem. Silna i wrażliwa. Piękna pięknem zapierającym dech, bo pochodzącym prosto z serca.