Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Przyjaciółka   Książka 37,28 zł
Paderborn Langer Tom 2   Książka 32,93 zł
Tajemnica domu Uklejów   Książka 37,49 zł

Jesteśmy przynętą kochanie!

książka

Wydawnictwo W.A.B.
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Debiut prozatorski Elfriede Jelinek, który powstał, kiedy pisarka walczyła z depresją, zamknięta w pokoju z telewizorem. Batman i Robin, Mickey i Minnie z kreskówek Disneya, Beatlesi, Czyngis-chan, King Kong, rodzina Kennedych - to niepełna lista bohaterów tej pierwszej niemieckojęzycznej satyrycznej powieści pop. Jelinek tworzy niezwykłą panoramę, w której postaci historyczne traktowane są na równi z medialnymi tworami z reklam, filmów science fiction, filmów pornograficznych, horrorów, komiksów, powieści kryminalnych i szpiegowskich. Autorka znosi wszelkie granice, łączy sprzeczności, lekceważy zasady ortografii i interpunkcji, miesza poetyki... Wszystkie te zabiegi mają spowodować, by na świat serwowany przez media czytelnik spojrzał z nowej perspektywy, krytycznie.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: W.A.B.
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 18.07.2009

RECENZJE - książki - Jesteśmy przynętą kochanie!

4.5/5 ( 2 oceny )
  • 5
    1
  • 4
    1
  • 3
    0
  • 2
    0
  • 1
    0

Łukasz

ilość recenzji:9

brak oceny 26-03-2017 01:25

- No i jak ja mam ocenić tę książkę? - Pomyślał Łukasz zabierając się za recenzję. Po chwili zastanowienia:
- ... a kto czytał, ten trąba - wyszeptał pod nosem.

Cóż, należę chyba do wyjątkowej i nielicznej grupy osób, którym udało się dobrnąć do ostatniej strony tej książki. Wniosek nasuwający się po przeczytaniu (przeczytaniu już pierwszej strony, ale o tym za moment) jest taki, że debiut kontrowersyjnej noblistki nie mógł być zwyczajny. "Jesteśmy przynętą kochanie!" to eksperyment raczej nietypowy (nawet z perspektywy obecnych czasów) i mimo wszystko raczej udany - choć o powodzeniu pomysłu autorki mówię bardziej w kategoriach medycznych, tzn.: pacjent (czytelnik) przeżył. Przynajmniej ja.

Koncepcja sklecenia powieści (?) z totalnego bełkotu (bo właśnie z nim mamy tutaj do czynienia) jest ciekawa oraz, wbrew pozorom, bardzo trudna i ryzykowna. Nie od dziś wiadomo bowiem, że najlepsza improwizacja to ta, która jest dokładnie przygotowana i przemyślana - tym bardziej, jeśli ma przy okazji bawić, a to, trzeba przyznać, pani Jelinek udało się w omawianym tekście nie raz i nie dwa. Inna sprawa, że ta dżungla słów i postaci nie musiała porastać aż 300 stronic. Szczególnie, że mówimy o treści, dla której nie ma absolutnie żadnego znaczenia to, czy zajmie ona stron 700, czy 70. Rozumiem, że grubsza książka wygląda okazalej, ale jeszcze lepiej prezentuje się w rękach czytelnika, a z tym może być tutaj problem...

Jeśli więc chodzi o to, co niniejszemu utworowi się nie przysłużyło, to zdecydowanie należy wymienić jego rozmiary. Z kolei koncept, aby samodzielnie "poprzestawiać" poszczególne fragmenty książki, szybko okazał się zbędny, bo niby co takiego odkrywczego jest w tym, że bełkot można wymieszać bez żadnego uszczerbku na jego sensie i przekazie? A skoro o przekazie mowa, to po stronie minusów zapisuję wreszcie brak jakiegokolwiek przesłania - trudno bowiem mówić o nim w sytuacji, gdy autorce zależało jedynie na przelaniu na papier rzekomo ogłupiającej tzw. "telewizyjnej sieczki" (szczególnie, że w zdecydowanie przerysowanej formie).

Jak wspomniałem, przeczytałem całość (ba, nawet kupiłem!) i... nie bardzo wiem po co. Nie wiem tym bardziej, że pani Jelinek chyba wcale na tym nie zależało. W efekcie czuję się jak Andrzej Grabowski, który przyznał, że do roli w najnowszym "Pitbullu" przytył, mimo że nikt tego od niego nie wymagał, więc w sumie nie wie, dlaczego to zrobił. Myślę jednak, że należy pisarkę pochwalić za oryginalny pomysł i jakość wykonania, a do pozytywów zaliczyłbym również fakt, iż książka wywołuje pewne wrażenia poznawcze i zapada w pamięć.

Pozdrawiam

Sally

ilość recenzji:13

brak oceny 15-06-2010 22:45

Slekecja potencjalnych czytelników "Jesteśmy przynętą kochanie!" odbywa się już na etapie pierwszego zdania - gdy ten otworzy szeroko usta i powie: "aha...", może od razu założyć, że to nie dla niego. Bo tej książki nie czyta się szybko, nie czyta się łatwo ani przyjemnie. Parę razy dochodzisz do wniosku, że to nie ma sensu, że rzucisz tą książką... Musisz mieć dużo samozaparcia by dotrwać do końca. Bo jest to ten rodzaj książke, które czyta się, by je skończyć - i to wcale nie w sensie negatywnym. Po prostu nie chodzi w niej o opowieść, lecz o ideę, nie chodzi o fabułę, lecz o koncept, nie chodzi o postacie, lecz o symbole, nie o emocje, lecz o psychologię tych emocji.
Wszystko jest w niej zaburzone, brak dużych liter, interpunkcji (oprócz kropki na końcu zdania), postacie mieszają się, tworząc mieszankę wybuchową.
Tak naprawdę, gdyby ktoś mnie spytał dzisiaj, o czym jest tak książka, nie potrafiłabym odpowiedzieć. Historie, które zostały w niej opisane, postacie, nie tworzą żadnej całości, nie mają większego sensu. Czytając tę książkę czujesz, jakbyś, co rozdział a nawet co parę zdań zmieniał książkę i czytał fragment z innej.
Początkowe zdumienie a nawet w pewnym stopniu fascynacja czymś nowym, nową formą, przechodzi w irytację. Przebiegałam wzrokiem, bez uwagi i skupienia, po literach, słowach, zdaniach, niespójnych, oderwanych od siebie, wymieszanych i wstrząśniętych tak, że zatraciły jakikolwiek sens.
Gdy czytam ostatnie zdanie wzdycham z ulgą, by wreszcie mogło dotrzeć do mnie wyraźnie i bez przeszkód, że ta książka nie była o niczym. Że tak naprawdę codziennie istnieję w takiej rzeczywistości, że ten świat medialny, który dotyczy także mnie, że to on właśnie był przedmiotem tej książki. I choć wydawało mi się, że jestem świadomym odbiorcą kultury, dopiero po przeczytaniu tej książki dotarło do mnie wyraźnie, jak wygląda dzisiejsza homogenizowana kultura. Nie ma już żadnych granic, czy tego chcemy, czy nie. I ta książka nie ma na celu obalenia tej rzeczywistości, ale uświadomienie nas o jej istnieniu, robi to brutalnie, jak brutalna jest tak kultura, robi to bez ogródek, jak bezpośrednia jest dzisiejsza kultura, nie stronie od przemocy i seksu, jak dzisiejsza kultura od nich nie stroni.
Choć był to długi czas męczącego czytania, nie żałuję, że sięgnęłam po tę książkę - to było jak uderzenie młotem w głowę, budzisz się i wreszcie rozumiesz. Teraz możesz włączyć telewizor.