HOBBIT w malarstwie i grafice J. R. R. Tolkiena (twarda)

Tolkien dorastał w czasach, w których kaligrafia w szkole była przedmiotem obowiązkowym, a malowanie i rysowanie stanowiło powszechną rozrywkę dla dzieci, a także dobrze urodzonych dam i dżentelmenów. Niektórzy amatorzy końca XIX wieku korzystali z lekcji rysunku, jednak większość, tak jak Tolkien, była samoukami. Nie pobierał on profesjonalnych lekcji. Jedynie trochę wskazówek od matki, która umiera, gdy chłopiec ma 12 lat. Trochę rad i technik podpowiedzieli mu inni krewni, a najwięcej dziadek, który sam był mistrzem kaligrafii i malował piękne karty świąteczne. Łąki, skały, fale - krajobrazy wśród których Tolkien dorastał napawały go szczególnym natchnieniem zarówno jak chodzi o twórczość literacką jak i malarską. Właśnie krajobrazy lubił malować szczególnie, ale i dzieła przedstawiające architekturę wychodziły mu całkiem dobrze. Tło powieści "Hobbit" to jednak piękne przestrzenie, niezwykła przyroda, widoki gór, przepaści, łąk i lasów. Tu autor mógł się wykazać jako rysownik. Początkowo według pierwszego wydawcy Hobbit miał być opowieścią bez ilustracji, zawierającą jedynie mapy. (Swoją drogą tolkienowskie mapy są przepiękne). Tolkien od początku się z tym nie zgadzał. Nie wykluczone, że wydawca miał na względzie jedynie aspekty finansowe i abstrahując od kwestii finansowych sam byłby za powieścią ilustrowaną. Tak czy inaczej Tolkien wywalczył wydanie Hobbita z ilustracjami. A pracował nad nimi wyjątkowo sumiennie. Zdawał sobie sprawę, że jako amator musi potroić wysiłki tak, żeby znawcy wszelakich sztuk - szerokie grono czytelników powieści, mogli podziwiać kunsztowną literaturę i kunsztowną kreskę. Rzucająca się w oczy amatorszczyzna byłaby nie do przyjęcia w szeroko rozprowadzanej pozycji książkowej. Czasem zadowalającą ilustrację osiągał po wielu próbach. Powyższy album zawiera zarówno te nieudane szkice i niedokończone prace jak i skończone dzieła - czarno - białe i kolorowe ilustracje książkowe. Nie trzeba znać się na sztuce rysowania, żeby dostrzec, że z rysowaniem postaci nie radził sobie Tolkien tak dobrze jak z krajobrazami. (Choć trzeba przyznać, że smoki spod jego ręki wychodziły całkiem udane). Tak czy owak gdy przyglądam się autorskim ilustracjom do "Hobbita" zachodzę w głowę dlaczego i po co ukazało się tyle wydań tej powieści zilustrowanych przez kogoś innego lub całkowicie pozbawionych ilustracji - nawet map czy okładki skomponowanej przez mistrza. Piękny album na kredowym papierze zainteresuje mniejszych i większych, młodszych i starszych miłośników Tolkiena.

Tolkien był człowiekiem renesansu, Mistrzem przez wielkie M - posługiwał się po mistrzowsku piórem , pędzlem i węglem, malował obrazy literackie i plastyczne z jednakową maestrią. W tej książce znajdziecie odpowiedź na pytanie o kształt przestrzeni opisywanych przez Tolkiena, zobaczycie, jak wyglądał wykaligrafowany list Thorina do Bilba i z jakich map korzystał ich mały, mądry ludek. Perełka.

Dla geeków oczywiście! Wszyscy Tolkienowcy cieszą się jak dzieci, bo są tu nigdy wcześniej nie publikowane mapki i szkice - bardzo dobrej rozdzielczości ilustracje pracy samego J.R.R.Tolkiena - zupełnie nowa odsłona szczegółów świata hobbitów -i to jaka odsłona - przepiękne, wykaligrafowane mapki, szczególiki graficzne jakich nie powstydziłby się dobrej klasy malarz. Fajne!