Taki Świat według Kiepskich jeszcze-bardziej-kiepskich...
Według mnie opowieść nijaka. Ani do rymu ani do taktu. Przepełniona dziwacznymi hasłami typu – Człowiek Odbytem Wszechświata. Autor nic nowego nam tu nie wnosi. Wiecznie zaćpany bohater napawa nas obrzydzeniem. I wokół tego kręci się cała akcja. Czyli średnio fajnie... Niewiele ponad sto stronniczek, na których nasz bohater szuka heroiny bądź ją sprzedaje, czasami pali dla odmiany. „Bo każdy potrzebuje żeby mu było fajnie”. A czasami jest wielkie święto, wszędzie różnobarwne flagi, i bohater nasz ogłasza całemu światu, że dzisiaj to on nie „jarał”.
Nie wiadomo nawet jak recenzować, gdyż nie bardzo jest o czym pisać. Wszystkim postaciom, występującym w owej książce przydałby się odwyk. Porządny odwyk. Książka wulgarna nieuzasadnioną wulgarnością. Całkowicie wyprana z jakichkolwiek wartości. Gdzieś tam na którejś stronniczce pojawia się seks, jednak brudny i ohydny. Gdzieś pomiędzy kolejnymi wierszami tekstu widać jakieś przebłyski dobrej literatury. Jednak są one tak szaleńczo tłumione przez Heroinowe Niewiadomoco tak skutecznie, że są praktycznie niezauważalne. A szkoda. Narkotyczny tytuł być może przyciąga czytelników, jednak nie ma do czego. Jeśli czytelnik chce poczytać o narkotykach, niechaj sięgnie po nieśmiertelne „Dzieci z dworca Zoo” lub już nawet do encyklopedii niechaj sięgnie. Byle nie tutaj. Halo to ja Heroina. Halo tu ja. Szkoda czasu, pozycję ową można śmiało pominąć.