- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.awe względy i przyjaźń, jaką obdarzał ubogiego sędziego śledczego oraz ów szczery liberalizm, który znieczulił hrabiego na to, że go tykam. Ludzie zaś mądrzy tłumaczyli bliskie nasze stosunki wspólnotą potrzeb duchowych. Ja i hrabia jesteśmy rówieśnikami. Obaj ukończyliśmy ten sam wydział na jednym i tym samym uniwersytecie, obaj jesteśmy prawnikami i obaj bardzo niewiele wiemy; ja coś niecoś jeszcze pamiętam, hrabia zaś zapomniał i utopił w alkoholu wszystko, co kiedyś wiedział. Obaj jesteśmy zarozumiali i obaj z sobie tylko znanych powodów niczym dzikusy unikamy towarzystwa. Obaj nie dbamy o opinię publiczną (tzn. N-skiego powiatu), obaj jesteśmy amoralni i obaj źle skończymy. Takie oto łączą nas ,,potrzeby duchowe". Nic ponadto nie potrafią powiedzieć o tych stosunkach znający nas ludzie. Powiedzieliby oczywiście więcej, gdyby wiedzieli, jak słabym i uległym charakterem obdarzony jest hrabia i jak silny i krzepki jestem ja. Wiele by mogli powiedzieć, gdyby wiedzieli, jak lubił mnie ten płytki człowiek i jak ja go nie lubiłem! On pierwszy zaproponował mi swą przyjaźń i ja pierwszy powiedziałem mu ,,ty", lecz z jaką różnicą w tonie! Objął mnie w przypływie serdeczności, objął mnie i nieśmiało poprosił o przyjaźń -- ja zaś, ogarnięty uczuciem pogardy i odrazy, rzekłem doń: -- Przestałbyś pleść bzdury! To pierwsze ,,ty" potraktował jako wyraz przyjaźni, odwdzięczając mi się ,,ty" szczerym i Tak, zrobiłbym lepiej i uczciwiej, gdybym zawrócił Zorkę i pomknął z powrotem do Polikarpa i Iwana Diemianycza. Później myślałem nieraz: iluż nieszczęść bym uniknął i ileż dobra przysporzył swoim bliźnim, gdybym tego wieczoru zdobył się na zawrócenie lub gdyby moja Zorka zbiesiła się i poniosła mnie jak najdalej od tego strasznego, wielkiego jeziora! Ileż dręczących wspomnień nie uciskałoby teraz mego mózgu i nie zmuszałoby mej ręki do odkładania co chwila pióra i chwytania się za głowę! Nie będę jednakowoż wybiegać naprzód, tym bardziej że w przyszłości wypadnie mi jeszcze wiele razy zatrzymać się na sprawach gorzkich. A teraz pomówmy o czymś wesoł Moja Zorka wniosła mnie w bramę hrabiowskiego dworu. Przy bramie potknęła się i straciwszy równowagę, omal nie wyleciałem z siodła. -- Zły znak, jaśnie panie! -- zawołał jakiś chłop stojący u wrót długich hrabiowskich stajen. Wierzę w to, że człowiek, który spadł z konia, może skręcić kark, ale nie wierzę w znaki prorocze. Rzuciłem chłopu wodze i otrzepawszy szpicrutą kurz z botfortów, pobiegłem do domu. Nikt nie wyszedł mi na spotkanie. Okna i drzwi w pokojach były otwarte na oścież, ale mimo to w powietrzu unosił się ciężki, dziwny zapach. Była to mieszanina zapachu starych, niezamieszkanych pokojów z przyjemnym, ale ostrym zapachem roślin cieplarnianych, niedawno przeniesionych z oranżerii do pokojó W salonie, na jednej z kanap obitych jasnoniebieskim jedwabiem leżały dwie zmiętoszone poduszki, przed kanapą na okrągłym stole zobaczyłem szklankę z kroplami płynu na dnie, z której unosił się zapach mocnego balsamu ryskiego. Wszystko to świadczyło o tym, że dom jest zamieszkany, lecz, obszedłszy wszystkie jedenaście pokojów, nie spotkałem żywej duszy. W domu panowała taka sama pustka jak dokoła Z tak zwanego ,,mozaikowego" salonu prowadziły do ogrodu duże oszklone drzwi. Otworzyłem je z hałasem i przez marmurowy taras zszedłem do ogrodu. Po przejściu kilku kroków aleją napotkałem dziewięćdziesięcioletnią staruszkę Nastasję, która piastowała niegdyś hrabiego. Była to maleńka, pomarszczona, zapomniana przez śmierć istota o łysej głowie i świdrujących oczkach. Kiedy patrzyło się na jej twarz, mimo woli przychodziło na myśl przezwisko, jakie nadała jej czeladź: ,,Syczicha"[2]... Ujrzawszy mnie, drgnęła i omal nie upuściła szklanki ze śmietaną, którą niosła, trzymając w obu rękach. -- Jak się masz, ,,Syczicho"! -- rzekłem do niej. Spojrzała spode łba i minęła mnie w Ująłem ją za ramię. -- Nie bój się, gł Gdzie hrabia? Starucha wskazała na swoje uszy. -- Głucha jesteś? Od kiedy? Starucha mimo swego sędziwego wieku świetnie widzi i słyszy, ale uważa za stosowne narzekać na swe organa zmysłó Pogroziłem jej palcem i kazałem odejść. Zrobiwszy jeszcze kilka kroków, usłyszałem głosy, a po chwili zobaczyłem także ludzi. W miejscu, gdzie aleja poszerzała się, tworząc placyk okolony ławeczkami, w cieniu wysokich białych akacji znajdował się stół, na którym lśnił samowar. Przy stole toczyła się rozmowa. Podszedłem bezszelestnie do placyku i schowawszy się za krzakiem bzu, jąłem szukać oczyma hrabiego. Przyjaciel mój, hrabia Karniejew, siedział przy stole na wyplatanym krześle i pił herbatę. Ubrany był w kolorowy szlafrok, ten sam co przed dwoma laty, i słomkowy kapelusz. Tw
książka
Wydawnictwo Zysk I S-Ka |
Data wydania 2013 |
Oprawa twarda w obwolucie |
Liczba stron 272 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | Zysk I S-Ka |
Oprawa: | twarda w obwolucie |
Okładka: | twarda |
Rok publikacji: | 2013 |
Wymiary: | 135x205 |
Liczba stron: | 272 |
ISBN: | 978-83-7785-161-6 |
Wprowadzono: | 01.10.2013 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.