Wolność! Wolność ponad wszystko! Ja! Jednostka! Indywidualizm! Hurra! Hurra? No właśnie... Houellebecq dobitnie stwierdza, iż idiotyzmem było witać te hasła z hurraoptymizmem. Wolność, indywidualizm i niezależność, zdaniem tego francuskiego "skandalisty", to tylko szumne, ale puste frazesy, za którymi kryje się nic więcej jak chęć chędożenia bez ograniczeń. To tylko sposób na samousprawiedliwienie seksualnego, zwierzęcego rozpasania, w sytuacji gdy moralność i miłość traktuje się jak zaściankowe ograniczenia. "Cząstki elementarne" to opowieść o dwóch przyrodnich braciach, będących pokłosiem rewolucji roku 1968, którą Houellebecq bez owijania w bawełnę nazywa wyłącznie seksualną. Nie pokój, nie miłość, nie równość, ale seks, seks i jeszcze raz seks - to, zdaniem pisarza, "urodził" ruch hippisowski. Przyjemność - cel nadrzędny. Niezmordowana żądza i świat, który wymaga spełniania swych pragnień i bycia atrakcyjnym i bogatym, zmuszają człowieka do zachowań od niego oczekiwanych. Masz osiągać przyjemność, być pięknym i młodym, zdobyć pozycję i pieniądze. Uczucia schowaj do kieszeni. Bracia Michel i Bruno, pozbawieni w dzieciństwie miłości, bo matka wolała kochać się z każdym niż kochać własne dzieci, sami kochać nie potrafią. Jeden pogrąża się w pracy: ani miłość, ani seks, ani samo życie nie dostarczają mu satysfakcji. Obojętny na świat, staje się uczuciowym kaleką. Drugi, od dziecka "uczony", że cielesność i atrakcyjność są wartościami nadrzędnymi, w seksualnym użyciu próbuje odnaleźć potwierdzenie własnej wartości. Powieść Houellebecqa, przesiąknięta seksem i wyuzdaniem, pokazuje świat, w którym jego cząstka elementarna - człowiek - staje się sprawcą swego unicestwienia; świat, w którym poprawność polityczna i presja bycia "wolnym" prowadzi do zniewolenia, knebluje usta i rodzi autodestrukcyjne zachowania; świat, w którym miłość to ograniczenie, intymna bliskość - wyłącznie kopulacja, a więzy społeczne niebezpieczne, bo przecież "wiążą" człowieka. "Cząstki elementarne" to powieść wybitnie pesymistyczna, z nie mniej pesymistycznym, choć niepozbawionym uroku zakończeniem, której czytanie nieco utrudniają naukowe, fizyczno-chemiczne dyskursy. To jednocześnie książka, która może nie powaliła mnie na kolana, niewątpliwe jednak obudziła zainteresowanie twórczością Houellebeqa, któremu dam kolejną szansę :-) .