- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.motocykle. Lubiła to, jak przyjemnie, podniecająco pod nią wibrowały, jak mruczały cicho na jałowym biegu niczym ogromne leniwe kociaki przeciągające się na słońcu. Zawsze nabierała się na ten senny moment, mówiła, że to jej wystarczy, ale wiedziała, że to bzdura, bo potem było jeszcze lepiej. Zryw i nagłe przyspieszenie, zimny podmuch, przeszywający całe ciało po czubki palców, przegięcie na bok przy wejściu w pierwszy zakręt z prędkością zredukowaną tylko tyle, ile to naprawdę konieczne. To wtedy twój błędnik szaleje, wrzeszczy: ,,Upadniesz, upadniesz, zabijemy się!". A potem żyjesz dalej. Czy to prawda? - pomyślała. To rzeczywiście moje wspomnienie czy właśnie to sobie wymyśliłam? Wyjechali właśnie na drogę, zostawiając za sobą żwirowy parking, Milczka i resztki płonącego baru. Kędzior posadził ją przed sobą bokiem, zamknął w klatce z szerokiej piersi i ogromnych przedramion. Przed sobą miała stalowej barwy kierownicę wygiętą w bawole rogi, a dalej snop światła robiący wyłom w ciemności. Motor pod nią wibrował przyjemnie aż do - Dobra, dziunia - zawołał do niej olbrzym - wjeżdżamy na autostradę do piekła, więc lepiej zamknij oczka. Siwa nie będziesz już taka gorąca. Posłuchała. Zamknęła oczy i na wszelki wypadek odwróciła też głowę, żeby żaden zbłąkany owad czy kamyczek nie uderzył jej w twarz. Wtuliła się w pierś olbrzyma, pachnącą dymem i świeżym potem. Było w tym zapachu coś kojącego, coś uspokajającego. Coś... - No już, już, maleńka - mruknął Kędzior. - Jak to mawiają Bliźniaki, loda w siodle nie ukręcisz, więc siedź spokojnie i poczekaj, aż dojedziemy. Silnik ryknął, motor szarpnął się i wyrwał do przodu. To było coś więcej niż zwykłe przyspieszenie, przypominało raczej upadek z dużej wysokości, ale w poziomie. Przeciążenie i trzask w uszach jak przy zmianie ciśnienia. A potem nagle fala chłodu. Co zaskakujące, Tinka wcale nie czuła pędu, zupełnie jakby wciąż stali na jałowym biegu. Motor pracował miarowo, Kędzior mruczał coś pod nosem. I tylko to Otworzyła oczy, by sprawdzić, czy naprawdę jadą, i aż jęknęła z przestrachem. Wokół panowała absolutna ciemność. Nie było ani światła reflektora, ani blasku księżyca. Nic! Oślepłam, pomyślała w pierwszym odruchu paniki. O Boże, oślepłam! - Nie wierzgaj, niunia - mruknął Kędzior. - Nie bój się, nie oślepłaś, ale jeżeli zaraz nie zamkniesz oczu, to możesz mi wierzyć, że ci je wydłubię. Uwierzyła. Posłusznie zamknęła oczy i jeszcze mocniej niż za pierwszym razem wtuliła głowę w pierś olbrzyma. Tym razem nie zażartował. * * * Milczek nie zamierzał słuchać Kędziora i ani mu w głowie było szukanie źródła. Zamiast tego władował na kij kilka rozpaćkanych szczurów, wystawił je nad płomienie, a potem usiadł w pewnym oddaleniu i patrzył, jak się pieką. Nie zamierzał ich jeść - po niedawnym obfitym obiedzie nie był wcale głodny - ale pieczenie smakołyków nad ogniskiem zawsze sprawiało mu frajdę. W dawnych czasach, gdy podczas biwaków inni śpiewali albo opowiadali sobie historie o duchach, on siadał z kijem w ręku i gapił się w ogień. Odgadywał kształty zaklęte w płomieniach. Kiedyś, co prawda, widział tam roztańczonych Indian, dziś raczej roznegliżowane modelki z ,,Hustlera", najważniejsze jednak, że wciąż potrafił czerpać z tego przyjemność. Dorósł, ale nie dojrzał. Gdzieś z oddali dobiegł go nagle odgłos silnika, więc odłożył patyk, wstał i wsunął za pasek trzydziestkę ósemkę otrzymaną od Kędziora. Wyszedł na środek parkingu i stanął w rozkroku, splatając ręce na piersi. Zza zakrętu wyłonił się jakiś samochód, który zwolnił na widok pożaru, ale się nie zatrzymał. Milczek dostrzegł dziecko na tylnym siedzeniu, więc pomachał dyskretnie. Nie chciał przecież, by rodzice małego pomyśleli, że to wołanie o pomoc. Odczekał chwilę, na wypadek gdyby nadjeżdżało coś jeszcze, po czym odwrócił się i ruszył w stronę pieńka. Gdy szedł, coś kazało mu zerknąć w stronę ściany lasu. Wtedy ich zobaczył. Chłopcy Copyright (C) by Jakub Ćwiek 2012 Copyright (C) for the Polish edition by Wydawnictwo Sine Qua Non 2012 Redakcja - Tomasz Hoga, Sonia Miniewicz Korekta - Joanna Mika-Orządała Redaktor prowadzący - Przemek Romański Opracowanie typograficzne i łamanie - Agnieszka Szatkowska Okładka - Paweł Szczepanik Rysunek na okładce - Iwo Strzelecki Rysunki w środku książki - Robert Adler All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzez?one. Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy. ISBN: 978-83-63248-60-4
książka
Wydawnictwo SQN Sine Qua Non |
Data wydania 2014 |
Oprawa zintegrowana |
Liczba stron 352 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | SQN Sine Qua Non |
Oprawa: | zintegrowana |
Okładka: | miękka |
Rok publikacji: | 2014 |
Wymiary: | 150x212 |
Liczba stron: | 352 |
ISBN: | 978-83-7924-278-8 |
Wprowadzono: | 20.11.2014 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.