Co mi najbardziej przeszkadzało w lekturze tych reportaży z podróży po Stanach Zjednoczonych? Bynajmniej nie to, że autor spędza w tym kraju lato siedemdziesiątego siódmego roku ubiegłego wieku, ponieważ tematy, które są poruszane w książce już wtedy były historyczne, na przykład bezprecedensowa eksterminacja Indian Ameryki Północnej czy powstanie fabryki snów Walta Disneya. Uciążliwa była dla mnie ogromna erudycja autora i przytłaczająca ilość cytatów z różnorodnych dzieł, zwłaszcza we wprowadzeniu. Poza tym narracja jest odrobinę nierówna, opowiedziane ze swadą gawędziarza przygody autora są przemieszane z nudymi wyliczankami dat i miejsc ważniejszych wydarzeń z historii walk ?białych? z Indianami lub potyczek rewolwerowców. Urzekło mnie jednak zamiłowanie do słowotwórstwa autora, sformułowania takie jak blaskomiotna biografia na długo pozostają w pamięci. A co najważniejsze autor zdobył mój szacunek za odważne wypowiadanie swoich poglądów. Nie obawia się, że jego zdanie może być niepoprawne politycznie lub niezgodne z ogółem, po prostu je wygłasza. Co więcej stanowaczo domaga się prawa do werbalizowania swoich opinii dla wszystkich ludzi. W tej książce broni Ericha Danikena, nie jako naukowca, który ma rację, a jako człowieka mogącego się wypowiadać w sprawach historii antycznej, niezależnie od prawdziwości jego teorii. Jednym słowem polecam, choćby po to, aby się przekonać, jak powinien być napisany dobry reportaż.