Zanim jeszcze rozpakuję paczkę od Gandalfa, zawsze mam nadzieję, że prócz zamówionego towaru znajdę w niej jakiś ekstra-bonusik, gadżecik, choć tyci gratisik, który - a co? może nie? - cieszy równie mocno jak zakupione przedmioty. No więc zdarzyło się kilka razy, że Gandalf Wspaniałomyślny dorzucił co nieco, w tym między innymi wyżej prezentowane magnesy. Mam już ich na lodówce niezłą kolekcję.
A właśnie - zastanawialiście się kiedyś, czemu takie magnesy prawie zawsze wieszamy na lodówce? Sprawa wydaje się prosta. Po pierwsze - magnes do drewnianej szafy się nie przyklei, do szyby też nie, a że nie każdy ma w domu magnetyczną tablicę, to lodówka wydaje się jedynym logicznym wyborem. Po drugie - do lodówki sięgamy co najmniej kilka razy dziennie, więc w wielu domach (w tym i u mnie) pełni ona rolę przypominajki, oblepionej wszelakimi kalendarzykami i karteczkami, na których zapisujemy terminy wizyt u lekarza, u fryzjera, listę zakupów, listę pilnych spraw itd. W moim domu lodówka to też wystawka prac artystycznych pewnej słodkiej siedmiolatki :)
No ale żeby wszystkie te pierdółki były w stanie na lodówce się utrzymać, ktoś wymyślił specjalne magnesy. Trzeba tu zaraz dodać, że takie magnesy to nie tylko swoiste "przytrzymywaczki", ale istne dzieła sztuki, mające cieszyć oko, radować serce i sprawiać, że poranny szturm na lodówkę zakończymy nie tylko z pełnym brzuchem, ale przede wszystkim z szerokim uśmiechem. Projektanci z Gandalfa o ten humorystyczny aspekt zadbali wzorowo - milusi, pociągnięty karykaturalną linią mól książkowy w połączeniu z trafnie dobranym tekstem to idealny początek dnia. No bo wyobraźcie sobie taką rzecz - stoję sobie rano przy lodówce, aż tu nagle z odmętów swojej sypialni wynurza się zaspana, z wałkami na głowie i guzikiem od "jaśka" odbitym na policzku... teściowa. "Cóż, nikt nie jest doskonały" - podpowiada mi szeptem mól książkowy przyklejony do lodówki.
A po chwili ze swojej poduchy podnosi się pies. Oblizuje się i mlaska; a więc głodny. Trzeba mu dać jeść, zwłaszcza że gandalfowy mól ze swoim "Stajesz się odpowiedzialny za to, co oswoiłeś" uparcie wzmacnia w człowieku poczucie obowiązku. A jako dorośli obowiązków mamy dużo; tak dużo, że gdy wieczorem sięga się po lekturę, pozostaje nam jedynie westchnąć i rzec: "Tyle książek do przeczytania, tak mało czasu".
Być może niedługo znów zawita do mnie paczka z Gandalfa. Być może znajdę w niej kolejne magnesy do kolekcji. A może będzie to inny równie ciekawy gadżecik? Zobaczymy, wszak "Życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz, co się trafi".
Jednym słowem gandalfowe magnesy są po prostu super. I choć to małe obrazki rysowane zaledwie dwoma kolorami, barw poszerzającego uśmiech optymizmu jest w nich więcej niż w obrazach Moneta.